2014 – to był dobry rok dla mnie
Nie zostałam milionerką. Nie wybudowałam własnego domu. Nie pojechałam na Karaiby. Mimo to stwierdzam, że 2014 to był dobry rok. Mam zdrową rodzinę. Mam gdzie mieszkać i co jeść. A jakby tego było mało, zdarzyło się kilka na prawdę fajnych momentów.
STYCZEŃ – Big Muffin zabrał mnie na randkę. Nie dość, że zorganizował wszystko tak, bym się niczego nie spodziewała, to dodatkowo w programie była moja ulubiona kuchnia włoska.
LUTY – Spotkanie blogerek we Wrocławiu. Spotkanie było bardzo sympatyczne ale co najlepiej wspominam, to samo miasto. Zakochałam się we Wrocławiu i marzę by tam wrócić. Ba, nawet mogłabym się tam przeprowadzić.
MARZEC – Składamy papiery do przedszkola i mamy nadzieję, że KoCórka się dostanie.
KWIECIEŃ – Spakowaliśmy kosz z pomarańczami i po raz pierwszy w tym roku ruszyliśmy w plener. Było ciepło, wietrznie i rodzinnie.
MAJ – Będzie wesele. Odświeżam więc fryzurę i szukam sukienki, chociaż łatwo nie jest. A ostatniego dnia miesiąca szalejmy razem z Red Heels.
CZERWIEC – Mijają 4 lata od naszego ślubu i jedziemy do Poznania ( Poznań część I, Poznań część II ).
LIPIEC i SIERPIEŃ mijają szybko wypełnione zajęciami. Dodatkowo w sierpniu udaję się na kolejne spotkanie blogerek i biorę udział w pierwszej stłuczce samochodowej.
WRZESIEŃ – to jedno słowo: Chorwacja!
Zobacz, jak było na Plitwickich:
PAŹDZIERNIK, LISTOPAD i GRUDZIEŃ były wypełnione pracą i przyzwyczajaniem się do nowej przedszkolnej rzeczywistości. Trochę chodziliśmy na spacery, trochę chorowaliśmy. Weekendy zazwyczaj spędzaliśmy w gronie rodziny i przyjaciół. I to było dobre.
2015 – please, be good to me!
Jak wygląda wasze podsumowanie 2014? Mam nadzieję, że więcej było momentów, w których byłyście szczęśliwe!