Blogerka we Wrocławiu

Wyjazdem do Wrocławia żyłam od kilku tygodni. Moje pierwsze spotkanie blogerskie organizowane właśnie w tym mieście wzbudzała we mnie pełno pozytywnych emocji. O czym było spotkanie, kogo spotkałam i czego się nauczyłam napiszę za kilka dni ( muszę sfotografować „gifty”). Póki co zapraszam was na wieczorny spacer po rynku i słoneczną wycieczkę obejmującą wrocławskie wyspy.
Prawie 250 km minęło szybko i ani się obejrzałam a już byliśmy na przedmieściach miasta. Prawie dwie godziny czasu pozostałego do spotkania z blogerkami postanowiłam przeznaczyć na kawę i ciasto.
Mąż nie chciał mnie puścić samej pociągiem z aparatem ( słusznie, bo lustrzankę zostawiłam na spotkaniu i musiałam się po nią wracać! ) więc mały wyjazd do Wrocławia zamienił się w romantyczną wycieczkę.
Mogłabym zamieszkać w tym mieście! Nowoczesność nie zakłóca historii, pęd wciąż zostawia miejsce na chwilę zadumy. Dobrze mi tam było!
Następnego dnia wyspani i najedzeni chrupiącymi, jeszcze ciepłymi croissantami ruszyliśmy w miasto.
Jeśli tylko nadarzy się okazja, chętnie przyjadę tu znowu. Jest jeszcze kilka miejsc, które chciałabym zobaczyć. A już na pewno czekam na następną Noc Muzeów – kto chce jechać?
Ps. A tak się wraca do Piotrkowa po kilku kilometrach spaceru…