Spotkanie matek blogerek we Wrocławiu
Relacje z blogowych spotkań czytałam już na niejednym blogu i liczyłam na to, że w końcu i ja się na jakieś załapię. Dlatego też bardzo się ucieszyłam gdy pewnego ranka dostałam mail z zaproszeniem do Wrocławia. Pozostała jeszcze kwestia dojazdu i ostatecznie zdecydowałam się połączyć przyjemne z przyjemnym i spędzić weekend w tym pięknym mieście z mężem – możecie o tym poczytać tutaj.
Na wielkie brawa zasługują organizatorki: Monika, Marta i Lena. Już wracając do domu pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić takie spotkanie u mnie w Piotrkowie czy chociaż w Łodzi. Wtedy zdałam sobie sprawę jak napracowały się dziewczyny. Przecież trzeba było znaleźć miejscówkę, sponsorów i jeszcze jakiś ciekawych ludzi, co by spotkanie miało jakąś wartość merytoryczną. Brawa dla was!
Dzięki Renacie prowadzącej firmę Style & Decor przyszło mi do głowy kilka pomysłów jak mogłabym zorganizować współpracę z kilkoma zaprzyjaźnionymi firmami.
Następni goście, autorzy świetnego bloga Slow Day Long podkreślili znaczenie strategii w blogowaniu. Tak myślę, że samo słowo strategia zostało hasłem tego spotkania 😉 Na początku roku postawiłam sobie pewien cel w związku z działalnością MuffinCase.in i słowa Damiana tylko mnie utwierdziły w tym i zachęciły do dalszej pracy nad jakością bloga.
Następnym gościem był informatyk i grafik, Piotr Purzycki. Chyba najmniej wyniosłam z tego spotkania ale to nie dlatego, że nasz gość źle mówił. Wręcz przeciwnie, w pełni się z nim zgadzam. Po prostu prawie codziennie słucham o firebug’u, wordpressie i responsywnych stronach a to dlatego, że mój dobry znajomy się tym zajmuje zawodowo. Ba, nawet został ojcem KoCórki 😉
Ostatnim gościem (the last but not least 😉 ) była Alicja Sikora, babka pełna pasji i konkretu. Chętnie zapisałabym się na jej kurs fotografii.
Pyszną kawę zapewniło wrocławskie CoffeePlanet a rewelacyjne słodkości pochodzą z Kaio Patisserie.
Niestety, spotkanie się trochę przedłużyło więc tym samym musiałam je opuścić wcześniej i nie załapałam się na pamiątkową ściankę.
W hotelu przyszedł czas na obejrzenie prezentów i wiedziałam, że sprawią mojej KoCórce dużo radości. Dzidziuś podarował krem dla kobiet w ciąży, który mam zamiar przekazać znajomej noszącej pod sercem bliźnięta – mi w najbliższym i nieco dalszym czasie się nie przyda. Od Wydawnictwo Monika Duda mamy bardzo praktyczną książeczkę – już częściowo pomalowaną kredkami od Miasta Wrocław 😉 . Wciąż czeka na swoją kolej słodki miś hand-made od Pomysłowo. Największą furorę zrobiły cukierki i lizak od Słodkie Czary Mary. Lizaka nawet nie spróbowałam…
KoCórkę na długo zatonęła w Bazgroszycie a ja dzięki w spokoju wypitej kawie zostałam fanką ich produktów.
Najbliższe miesiące będą bardzo intensywne i będę pochłonięta innymi sprawami ale szczerze liczę na jakieś spotkanie jesienią. Do zobaczenia!