Nie lubię chodzić do fryzjera!

Published by Sara on

Nie lubię chodzić do fryzjera. Odkąd pamiętam, bo każdej wizycie wychodziłam z salonu z fryzurą w kształcie grzyba. Zdarzało się, że byłam zadowolona z cięcia dopóki utrzymywało się na mojej głowie. Następnego dnia nie potrafiłam odtworzyć tego efektu, więc znów byłam niezadowolona. Pozwoliłam więc moim włosom rosnąć, co jakiś czas podcinając końcówki i farbując je na niekorzystne kolory. Szczególnie upodobałam sobie rudości i czerwienie, które w krótkim czasie uzyskiwały dziwny zielonkawy odcień.

Może gdybym była wytrwała w końcu znalazłabym idealny salon a w nim artystę, któremu byłabym gotowa powierzyć swoją głowę i włosy bez wahania. Problem jednak w tym, że ja nie znoszę salonów fryzjerskich. Zaczynając od tego, że w naszej mieścinie w większości placówek króluje wystrój a’la lata 90: stare kafelki i pełno dziwnych plakatów na ścianach. Zazwyczaj trafiałam też na nadmiernie gadatliwe fryzjerki. A o czym mam rozmawiać z kompletnie obcą dla mnie osobą? Fryzjerki, jak fryzjerki, najgorsze były te babcie – dewotki, regularnie chodzące na trwałą. Od tematów kościelnych, przez wnuczęta, do lokalnych plotek. A ja biedna siedzę między dwiema staruszkami, nade mną gadająca z nimi fryzjerka ( bo to już stałe klientki były) i nie wiem, co ze sobą zrobić.

Dziwnym trafem, to mąż naprowadził mnie na Karen Matuschi i sprowadził do jej atelier.  Tam dostałam to, na co zawsze czekałam: kogoś, artystkę, której mogę oddać głowę w jej ręce i bez obaw jej zaufać. Wtorkowa wizyta, to już trzeci raz, gdy usiadłam w jej studio. Jak zawsze zaczęliśmy od poważnej konsultacji i zdecydowałyśmy się na flamboyage. Co to jest, zapytacie, bo już na Insta pisałyście, że pierwszy raz spotykacie się z tą nazwą. Flamboyage jest to nowy sposób koloryzacji włosów wprowadzony przez salony Davines.  Fryzjerzy pracują na specjalnych taśmach, dzięki którym uzyskujemy bardzo naturalny kolor pełen refleksów. Właśnie ten naturalny efekt był czymś, na czym mi najbardziej zależało. Póki nie mam siwych włosów, lepiej trzymać się tego koloru, z którym się urodziłam. Poza tym nie muszę pilnować się i regularnie farbować odrostów – nawet teraz na przy skórze głowy mam zostawiony swój naturalny kolor, który powoli przechodzi w inny kolor i mieni się pięknymi refleksami. Zresztą same zobaczcie jak to się robi.

 

Jak widać, metamorfoza była konieczna

1---przed

 Odpowiedni czas na wybór koloryzacji

2---porada-wybor

 Prace trwają4---flamboyage

 Efekt końcowy

5---efekt

7---you

6---efekt

9

8--zoom

 Jedynym minusem jest to, że nie mam zdjęć w słońcu. Przez ten deszczowy maj nie mogłam uchwycić, jak włosy pięknie mienią się w słoneczny dzień.

Jeśli chcesz przekonać się na własnej skórze czym jest flamboyage, zadzwoń do Karen i umów się na wizytę: 606 189 756

 

material-rollup2_62---x---122material-rollup2_62--x---122


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x