Migawki z wakacji. Plaża, Crikvenica, winnica i Maribor.

Pomęczę was jeszcze zdjęciami z Chorwacji, bo nie będę ukrywać, zakochałam się w tym miejscu i chętnie do niego wracam. Chociażby myślami, a zwłaszcza w taką pogodę jaką mamy dziś. Na początek kilka zdjęć z kamienistej plaży w Novi Vinodolski.
Jak widać nie opaliłam się za bardzo. Nie spiekłam się, nie schodziła mi skóra a skóra delikatnie muśnięta słońcem idealnie mi odpowiada i pasuje do moich założeń napisanych TU. KoCórka też ładnie i zdrowo opalona, niestety pogryzły ją zmutowane chorwackie komary i chodziła z dużymi bąblami przez kilka dni.
W pewien pochmurny dzień zrobiliśmy wycieczkę do leżącej niedaleko ale za to znacznie bardziej turystycznej Crikvenicy. To właśnie tam nachalni kelnerzy robili nagonkę na turystów. Tam też weszliśmy do akwarium podziwiać rekiny tygrysie i nie tylko.
Nie zabawiliśmy tam długo, bo KoCórka bała się, że ryby ją „zją” więc czym prędzej poszliśmy na molo i deptak. Tam znalazłam najpiękniejszy sklep z pamiątkami jaki widziałam w życiu: same lokalne produkty, pięknie zapakowane i cieszące oko.
Innym razem wybraliśmy się do leżącego na przeciwko nas miasta na wyspie Krk, Vrbnika. Niestety, lało strasznie i ani przejazd przez most nad morzem, ani wizyta w miasteczku nie sprawiła nam radości. Zmęczeni, głodni i źli zatrzymaliśmy się w winnicy i obkupieni wróciliśmy na kwaterę, gdzie…czekało na nas słońce.
Wracając już do Polski zatrzymaliśmy się na kolację w Mariborze, pięknym słoweńskim mieście. Znowu padało, więc miasto zobaczyliśmy tylko pobieżnie ale to mi wystarczyło, by zapragnąć tam wrócić. Może za rok? Tylko, żeby tym razem słońce dopisało. Zjedliśmy pyszną pizzę i ruszyliśmy w noc kierując się do domu…