Sierpień 2019, podsumowanie miesiąca

Published by Sara on

Gdy miesiąc temu sierpień wciąż był czystą, niezapełnioną planami przestrzenią, byłam zmęczona, zestresowana i zdołowana różnymi wydarzeniami. Postanowiłam sobie, że mimo wszystko przetrwam i wynajdę te drobne momenty przyjemności w nadchodzących tygodniach. I kto wie, może faktycznie mam jakieś konszachty z siłami nieczystymi, jak to lubią mi niektórzy zarzucać i udało się coś ugrać 🙂

Często nie świecę przykładem, ale staram się pamiętać o własnych woreczkach. Poza takimi na warzywa mam też lniany na pieczywo.
Tak wyglądał nasz kalendarz na sierpień na początku miesiąca. Potem jak zwykle wszystko zostało skrzętnie wypełnione 🙂 Taki sam planer kupicie tu: Planer miesieczny ścieralny z planem lekcji
Tak, to zdecydowanie będzie wpis z dużą ilością zdjęć jedzenia. Tu w Łodzi, restauracja Lavash.
Tak jakby jesiennie już
W Piotrkowie mamy wreszcie nowoczesną bibliotekę. Można się przechadzać pomiędzy regałami, a potem wylądować na kawie <3
I znowu lody

14 sierpnia, tuż przed długim weekendem wciąż byliśmy bez auta. Wiem, że da się podróżować bez własnych kółek, ale z reguły potrzeba jednak czasu, żeby wszystko zaplanować – zwłaszcza przed długim weekendem, gdy wszyscy od dawna mają już bilety wykupione. Spontanicznie o 13 znaleźliśmy bilety do Warszawy, o 20 byliśmy w pociągu do stolicy.

Gdzieś w Warszawie na spacerze
I znowu poszliśmy jeść. Tym razem warszawski Pho Kwadrat. Raczej street food, ale dobry i tani.

Wybraliśmy się, tym razem już autem, na jednodniową wycieczkę do Kielc. Odwiedziliśmy GeoPark Kielce, który jest dość ciekawą atrakcją, ale tylko na pół godziny jeśli nie jesteś z wycieczką zapisaną na warsztaty. Poszliśmy też do Muzeum Zabawek i trochę #smuteczek, bo zabawek z naszego dzieciństwa zabrakło.

GeoPark Kielce
GeoPark Kielce
GeoPark Kielce
Muzeum Zabawek w Kielcach
Scena z horroru
I znów jedzenie. Nie miałam czasu na wegewtorki, więc teraz was zamęczam: krem z buraka.
I mega proste curry z papryką.

Mało nam było jeżdżenia, więc wybraliśmy się na noc do Krakowa (technicznie do Wieliczki). Tym razem bez dziewczyn, za to głównie towarzyszko.

Wieliczka
Wieliczka
Nie jestem do końca normalna
To był sezon naklejkowy. Wciąż możecie je kupić tu: personalizowane naklejki szkolne
Dziadek zabrał dziewcznki do siebie, a my wyskoczyliśmy na wegańskeigo burgera! Potem to wszystko spaliliśmy robiąc 10 km na rowerze.
A to galette z brokułem, fetą i suszonymi pomidorami.

Jak widać w sierpniu trochę jeździłam po kraju i jadłam różne pyszności. Gdy miałam czas, oczywiście. Przez resztę miesiąca szykowałam do druku dla waszych dzieci naklejki szkolne i ogarniałam firmę. Nagraliśmy też kilka filmów na YouTube – może dobrze, że mieliśmy w tym miesiącu taki flow, bo wszystko wskazuje na to, że we wrześniu i na początku października ciężko będzie coś nagrać!


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x