Migawki: Byle do wiosny?
Wyraźnie widać, że już prawie każdego dobija ciągnące się od listopada zimno i towarzyszący mu mrok. Wokół narzekania, a przed nami podobno najgorszy okres w roku: luty (przynajmniej tak uważają nasi klienci). Mnie samej też zdarza się westchnąć i pomarudzić. Jak nie Majka przytarga katar, to Muffiniasty na zwolnieniu i cała logistyka spada na mnie. Prędzej czy później, któreś mnie zaraża i znów mam areszt domowy. Może i dobrze, bo na ostatniej wizycie ginekolog zasugerował mi wzięcie zwolnienia i zmniejszenie obrotów. Co oczywiście jest bardzo trudne do wykonania…
Generalnie staram się nie dać złym myślom. W najgorszym wypadku zostało nam jakieś 1,5 miesiąca do wiosny. Tymczasem ja już dziś widziałam pierwsze, nieśmiałe bazie, a długoterminowa prognoza pogody zapowiada ocieplenie. Zamiast więc płakać nad mrozem i spierzchniętymi wargami (co roku się z tym męczę), korzystamy z Mają z zimy, ile się da. Wychodzę z nią na spacery, lub w ostateczności zmuszam do tego kogoś, kto akurat się napatoczy (ostatnio: mój brat). Częściej jednak chodzimy we dwie, tak jak dzisiaj…
A jak już zmarzniemy, to lubimy się poszwendać po kawiarniach i ogrzać przy kawie. Dziś testowałyśmy Soul Food Bistro & Catering. Jedzenie – pyszne, ceny – ok, kawa -Pellini (brawo!!!) i miejsce dla dzieci. Jedyne minusy to brak płatności kartą i trochę za głośna muzyka. No i jednak trzeba się telepać na koniec miasta, ale to już nie ich wina. Moja ocena: 4/5
Był to post z cyklu MIGAWKI. Wpadł mi do głowy pomysł by od czasu do czasu wrzucić coś bardziej od siebie: mało czytania, czasem zdjęcia (jeśli się uda zrobić), może jakieś dialogi z życia. Raczej bez głębokich przemyśleń, tylko takie migawki z naszego życia. Mam sporo poważniejszych tematów do poruszenia, ale te wymagają porządnego zbadania a nawet nagrania filmu. Nie chcę, żeby blog stał w miejscu więc proszę: dajcie znać, czy takie MIGAWKI wam odpowiadają.