Happy Wednesday! #8
Zastanawiałam się, czy jest sens pisać dziś Happy Wednesday! Zwłaszcza, że dziś w blogosferze i na Facebooku trwa festiwal życzeń dotyczących świąt Bożego Narodzenia. Wszystkie firmy, którym kiedyś nieopatrzenie bądź celowo podałam swój email, już od rana molestują moją skrzynkę pocztową spamowymi życzeniami. Spoko, tu skupimy się na minionym tygodniu i kilku garstkach szczęścia, które udało mi się doświadczyć.
Chociaż ostatni tydzień był mocno wypełniony pracą i innymi obowiązkami, to razem z KoCórką udało nam się zakasać rękawy i przerobić te muffinki w chlebek do odrywania a’la pizza. PRZEPIS NA MUFFINKI.
W piątek wybraliśmy się rodzinnie do Sakkary na shoarmę. KoCórka zajadała się głównie frytkami. Kurczaka zaledwie skubnęła a surówki mogłoby dla niej nie istnieć. Dobrze, że zamówiłam jedną porcję na naszą dwójkę…Największą atrakcją dla młodej okazała się być ozdobna lampa a następnie akwarium pełne kolorowych ryb.
Usłyszałam też chyba największy komplement, jaki może spotkać osobę piszącą. Generalnie jestem świadoma, że popełniam błędy. Polonista pewnie by cały monitor popodkreślał na czerwono zaznaczając wszystkie moje pomyłki stylistyczne i interpunkcyjne. Gdy jednak od kolejnej osoby słyszę, że tę moją pisaninę przyjemnie się czyta, że mam lekkie pióro ( w moim przypadku raczej klawiaturę ), że wchodząc na Muffin Case poprawia im się humor…No, serce się raduję! Zwłaszcza, gdy mówią to osoby spoza rodziny. Bo rodzina, zaślepiona miłością do mnie, może nie być do końca szczera w swoim osądzie.
Prawdziwe Happy Wednesday! dopiero przede mną. Spakowani ruszamy zaraz do moich rodziców. A obrażony na nas Watson idealnie oddał kocie, fochowe klimaty.