Jak zostałam egoistycznym rodzicem.

Published by Sara on

Zawsze bliżej było mi do rodzicielstwa bliskości niż do zimnego chowu – karmienie piersią ( dłuższe niż rok ), spanie z dzieckiem, noszenie w chuście i tak dalej. Aż tu nagle siedząc sobie przy kawce czytam wpis Hafiji i tak jakoś dziwnie mi się zrobiło. Generalnie się z dziewczyną zgadzam: dziecko potrzebuje czasu. Nie ważne czy chodzi o naukę korzystania z nocnika, czy też kiedy (wreszcie – dopisek dla rodziców wykazujących się trochę zbyt rozwiniętą ambicją) zacznie mówić. Nie odbieram wpisu Hafiji ani komentarzy pod nim, jako ataku na osoby, które zostawiały swoje dziecko na wieczór lub nawet na całą noc u kogoś. Jak zwykle, pod lupę biorę siebie i swoje uczucia.

stockvault-gentleness101924

KoCórka miała trzy miesiące, gdy po raz pierwszy została na całą noc z Babcią. Praktycznie mieszkaliśmy drzwi w drzwi więc córka i tak sporą część czasu spędzała w mieszkaniu dziadków, z obojgiem rodziców albo jednym z nich. Znała zapach tego mieszkania i jego atmosferę. Dobrze też się czuła z Babcią. Nie pamiętam, co to była za okazja – pewnie nic ważnego – po prostu chciałam wyrwać się z mężem z domu. Na chwilę zapomnieć o macierzyństwie. Każda młoda mama wie, że te pierwsze miesiące są trudne i intensywnie poświęcone nowo narodzonemu członkowi rodziny. Chociaż to był piękny czas, potrzebowałam czasem chwil, w którym nie byłabym tylko matką. Z kolacji lub z kina ( już nie pamiętam) wróciliśmy późno, a że KoCórka smacznie spała, to postanowiliśmy odebrać ją dopiero rano. I tak, moje dziecko po raz pierwszy spędziło noc poza domem.

Gdy przeczytałam komentarze pod wpisem Hafiji, odkryłam, że raczej jestem odosobniona w swoich podejściu do zostawiania dziecka. I zaczęłam się zastanawiać: czy gdybym urodziła dziecko kilka lat później, to byłabym mniej chętna do wychodzenia z domu bez dziecka? Co prawda, urodziłam półtora roku po ślubie ale może potrzebowałam więcej czasu na „wyszalenie się”? Czy takie podejście jest egoistyczne i nieodpowiedzialne ( w końcu to takie maleństwo )? Czy może jednak taka sytuacja sprzyja myśleniu „szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko”? Czy dzisiejsza KoCórka byłaby innym dzieckiem, może szczęśliwszym, gdyby wieczory a czasem noce spędzała tylko ze swoimi rodzicami?

Pewnie nie poznam odpowiedzi na powyższe pytania. Wiem tylko, że miała dobrą opiekę i na tyle, na ile byłam w stanie to ocenić, była szczęśliwa. Odkąd KoCórka nauczyła się mówić, nie mam już wątpliwości. Sama mówi, że chce jechać do Babci ( do jednej bądź do drugiej) i spać u niej. Zła jest, gdy mówimy, że nie może zostać. Nie mieszkamy już blisko siebie i często logistyka odbioru i inne obowiązki nie pozwalają młodej na spanie u Dziadków. Wiem też, że cieszy mnie to, że KoCórka ma wokół siebie tyle kochających ją osób i że z każdą nich ma silną więź.

Kiedy po raz pierwszy zostawiliście dziecko na dłużej? Myślicie, że rodzice potrzebują czasu tylko dla siebie czy to jest już nadmiar egoizmu?

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
6
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x