Happy Wednesday!

Dni lecą mi tak szybko, że dopiero wczoraj tuż przed zaśnięciem przypomniałam sobie o Happy Wednesday! Na szczęście dzisiejsze przedpołudnie przeznaczyłam na wielkie pranie i odgruzowanie mieszkania ze sterty już upranych ubrań więc codziennego biegu na trasie dom-przedszkole-biuro mam chwilę spokoju na zastanowienie się, co fajnego wydarzyło się w minionym tygodniu. I to już się Read more…

Matka Polka, Ojciec Polak – męczennicy z wyboru?

Nie zawsze rodzicielstwo jest piękne, różowe i słodkie. Czasem dziecko drze się  wniebogłosy przez pół nocy a ty pojmujesz pełnię strasznego znaczenia słowa: „kolka”. Czasem potomek nie chce wyjść z choroby i przez dwa tygodnie musisz siedzieć w domu odciągając smarki i próbując znaleźć zajęcia dla marudnego ale wciąż energicznego dwulatka. To normalne, że od Read more…

Blogs in October. Blogtober?

Tak sobie pomyślałam, że my blogerzy nie lubimy chwalić. Innych, bo siebie to oczywiście każdy uważa za najlepszego w branży. I to ryzyko: jak podlinkuje tego i tamtego, to do mnie już nie wejdą i co będzie? Bo bloger jest zawsze naj i ma zawsze rację. Co prawda, co parę miesięcy pojawiają się jakieś akcje Read more…

Jak trafiacie na blog?

Parę miesięcy temu pokazałam wam co ciekawsze hasła, dzięki którym ludzie trafiają na Muffin Case. Akcja na Przewijaku przypomniała mi jednak, że warto z powrotem zagłębić się w statystki. Tym samym przed wami wybrane wyszukiwania z Google wpisywane w przedziale Maj – Październik 2014. Flamboyage w domu – Miałam robiony flamboyage i wiem ile czasu Read more…

Owulacjo, moja zmoro.

Hej, hej, ręce w górę te dziewczyny, które mają nieznośny PMS i bolesne miesiączki. No, widzę, że trochę was jest. To teraz niech odezwą się te, które męczy ból owulacyjny. O, tylko jedna na pięć? I, że też ja akurat musiałam być tą jedną? Wczoraj szukaliśmy szczęścia, to dziś sobie ponarzekam, a co! Atakuje gdzieś Read more…

Sara Andrychiewicz

blogerka

Tego typu strony (“o mnie”) powstają po to, żeby sprzedać się jak najlepiej w kilku zdaniach. A przecież to niemożliwe. Poznanie drugiego człowieka wymaga czasu.

Spróbuję jednak podjąć wyzwanie 🙂

Coraz bliżej mi do 30. Mam dwie córy i męża, z którym robię biznesy, dzięki czemu mam swobodę pisania o rzeczach, o których niektórzy się boją.

Nie jemy mięsa, uczymy się jak być #lesswaste, a kiedy tylko mamy możliwość to jeździmy po Polsce i świecie podziwiając ten w sumime całkiem piękny świat.

Kiedyś byłam Świadkiem Jehowy i depresja po tym do tej pory odbija mi się czkawką, ale daję radę - czasem też o tym pisuję.