Działaj. Kilka słów dla tych, którzy chcą rozwijać się w internecie.

Published by Sara on

Kilka dni temu pewna osoba z mojej rodziny poprosiła mnie o radę. Prowadzi własny biznes i zastanawiała się, czy powinna bardziej się zaangażować w twórczość w internecie. Chodziło jej głównie o teksty na blogu i krótkie filmy. Odpowiedź mogła być tylko jedna: tak, jak najbardziej tak! Internet jest dzisiaj świetnym narzędziem, dzięki któremu możemy trafić do potencjalnych klientów i pokazać siebie oraz nasz produkt troszkę z innej strony. Otworzenie się przed szerszym gronem, nieważne czy robimy to z powodów biznesowych czy z pasji (a zresztą dlaczego jedno miałoby wykluczać drugie) stanowi dla wielu z nas dość duże wyzwanie.

Przecież nie jestem odkrywcza!

Czy w internecie jest nadmiar treści?

To był największy strach mojej znajomej: po co cokolwiek pisać, nagrywać, skoro już są materiały na ten temat. No niestety, jakąkolwiek dziedzinę reprezentujesz ( o ile nie jesteś naukowcem pracującym nad jakimś przełomowym odkryciem), najprawdopodobniej ktoś już na ten temat napisał. Załóżmy, że masz gabinet kosmetyczny i chcesz podzielić się ze swoimi klientkami wiedzą na temat pielęgnacji skóry wokół oczu. Czy jest dużo materiałów na ten temat w internecie? No jasne! A czego nie ma? Twojej perspektywy! Jeśli twoje klientki oraz osoby, które cię nie znają będą czytać twój firmowy blog, to zrobią to nie dlatego, że nigdzie nie mogły znaleźć odpowiednich materiałów. One zrobią to ze względu na ciebie. To ty będziesz przyciągać ich tym, jak przedstawiasz swoje treści i tym, jaką masz osobowość!

Bloga prowadzę od 2013 roku i zaliczyłam też etap bólu tyłka w stylu: „hej, ale oni miesiąc później też napisali o karmieniu piersią. Foch. Dlaczego ich czyta więcej osób ode mnie?!?”. Dzisiaj wreszcie rozumiem, że przez zbyt długi okres czasu traktowałam swój blog szorstko, pisałam tylko dla siebie (co jest fajne, ale na dłuższą metę nie zaspokaja naszego twórczego głodu uznania), nie byłam regularna, nie planowałam wpisów. Wystarczyło się odrobinę bardziej przyłożyć, by móc zapewnić czytelnikom i odbiorcom lepszą jakość. Nadal mam nad czym pracować, bo blog wciąż nie jest moją pracą tylko wsparciem biznesu, takim dodatkiem, ale dzięki wysiłkowi włożonemu w rozwój moich kanałów odnotowuję też lepszą sprzedaż naszych produktów.

A co jeśli się zdołuję?

Bo internety potrafią dać doła, to prawda. Mogłoby się wydawać, że wszędzie tylko młode, kanoniczne dziewczyny, które całymi dniami tylko podróżują lub prezentują nowe ubrania. Na szczęście Instagram oferuje nam znaczną różnorodność pod tym względem. Sama ostatnio pisałam o kilku mądrych dziewczynach z internetu. Jeśli chcesz zachować w tej branży zdrowie psychiczne rada jest prosta: natychmiast przestań obserwować osoby lub konta, które cię dołują lub sprawiają, że czujesz się gorsza!

Oczywiście sama nie jestem idealna pod tym względem. Wiele kont przestałam obserwować i czyszczę feed regularnie, ale co jakiś czas pozwalam sobie na takie sado-maso i oglądam osoby, które mnie denerwują. Mówię na to sado-maso, bo jednak nie posuwam się do hejterstwa, nigdy nie komentuje, to oglądanie tylko dołuje i denerwuje mnie, ale czasem trudno mi się powstrzymać.

To jak to zrobić? Planowanie działań w internecie.

Mogłoby się wydawać, że pisanie lub nagrywanie to kwestia chwili. Czekamy na moment, gdy jaśnie pani wena zapuka do naszych drzwi i wtedy delikatnie otwieramy laptopa lub bierzemy telefon do ręki, tak? Nie. Jasne, czasem zdarzają się sytuacje nagłe lub zainspirowane jakimś wydarzeniem (np. mój ostatni pobyt w szpitalu), ale większość twórców ma harmogram, którego się trzyma.

Ja mam swój nieodłączny zeszyt, w którym zajmuje się domem, ale też blogiem i naszym kanałem na YouTube. Do spraw firmowych używamy innych systemów (na razie mam zakaz myślenia o firmie, więc wam nic nie powiem 🙂 ). Zapisuję w nim pomysły na wpisy i filmy, notuję inspiracje. Staram się zaplanować kilkanaście wpisów miesięcznie (średnio 2 – 3 tygodniowo, o ile życie tych planów nie zweryfikuje). Biorę pod uwagę to, co robię na codzień, to czym się interesuję (rodzina, przepisy wege itp) i tak zwany RTM, czyli real time marketing – w moim przypadku może być to wrzucenie jakiegoś roślinnego przepisu w grudniu na Boże Narodzenie. W przypadku wspomnianej wcześniej kosmetyczki mogą to być porady jak przygotować się do całonocnej zabawy sylwestrowej.

Prawie zapomniałam o systematyczności. Dobrze wiem, że mistrzynią pisania nie jestem, a jednak często dostaję komplementy od osób, które nie piszą wcale: „nie będę pisała, bo nie umiem tak jak Sara”. Kochana, właśnie powinnaś przełamać się jak najszybciej! Większość z nas nigdy nie będzie miało nawet cienia szansy na stanie się drugą Tokarczuk. Za to prawie wszystkie mamy możliwość systematycznej pracy nad sobą i swoimi umiejętnościami. Jeśli cofniesz się do tekstów z 2013 roku, to…może lepiej się nie cofaj 🙂 Powiem tylko tyle, że zarówno w pisaniu jak i w robieniu i obróbce zdjęć poczyniłam znaczące postępy. Zawodcem nie jestem i pewnie nigdy nie będę (nie mam zresztą takiej potrzeby), ale to co mam to tylko wynik lat systematycznej pracy.

Gdy mam już wstępną listę, układam bardziej szczegółową rozpiskę. Który wpis, w którym tygodniu? Do którego trzeba zrobić zdjęcia, a do którego zebrać materiał? Często rezygnuje z niektóch tematów. Wyjatkiem jest seria Last Month, która jest jakby wyrwana z pamiętnika, ale cóż poradzę, że uwielbiam do niej wracać. Być może kiedyś ustawię ten tag jako prywatny?

Podobnie wygląda praca nad filmami, tylko jest kilkakrotnie dłuższa. Po ustaleniu tematów i harmogramu, trzeba jeszcze zebrać materiał, ustalić konspekt, nagrać, obrobić, wyeksportować, wrzucić na YouTube – zdecydowanie warto, ale wymaga to nakładów czasu i sił. W tym wypadku przenoszę jednak nasze zapiski z zeszytu do planera ściennego, ponieważ Edwin też musi mieć w to wgląd – to przede wszystkim on zajmuje się techniczną stroną naszego przedsięwzięcia.

Uniwersalny planer roczny FLORAL możesz kupić w naszym sklepie planeryscienne.pl
Znajdziesz tam też planery miesięczne, tygodniowe i kilka innych fajnych rzeczy.

Mam nadzieję, że zachęciłam moją znajomą i pomogłam jej tym wpisem trochę zaplanować dalsze działania. Pierwsze co jej powiedziałam przez telefon, to żeby założyła sobie zeszyt, w którym będzie zapisywać wszystkie pomysły i działania 🙂 Moim zdaniem nie cofniemy się do czasów, w których własna marka i działania w internecie nie były potrzebne przy prowadzeniu swojego biznesu. Nie marnujmy więc czasu i po prostu róbmy to! Każdy napisany tekst, każda chwila, gdy przełamujemy się i mówimy do kamery, sprawia, że następne materiały będą lepsze.

Jeśli prowadzicie swoje kanały w social media, macie bloga, cokolwiek – napiszcie w komentarzu! Chętnie zajrzę.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
10
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x