Moje małe cele na koniec 2019
Dwa lata temu napisałam wpis „Ostatnie 100 dni szczęścia” – zainspirowana pewną książką postanowiłam sprawić by końcówka tamtego roku była jak najlepsza. Do tej pory byłam straszną marudą i wystarczyła odrobinę mniej korzystna aura bym osunęła się w otchłanie depresji.
Nie wiem, czy to zasługa tamtego wpisu czy tego, że w międzyczasie zmieniło się całe moje życie, ale mam wrażenie, że to dawne jesienne marudzenie i smuteczki drastycznie się zmniejszyły. Tekst powstał we wrześniu 2017 roku. W międzyczasie zaczęłam brać antydepresanty, a potem je odstawiłam. Odeszłam od Świadków Jehowy i przeżyłam po tym żałobę. Utwierdziła mi się przez to dupa i przekonałam się, że nie chcę udawać i żyć jakbym nie istniała przez pierwsze 26 lat swojego życia – bycie świadkiem odcisnęło swoje piętno ale chcę to przekuć na coś dobrego.
To było 2 lata temu, a 2 dni temu przeczytałam ciekawy i inspirujący wpis u Kasi z Worqshop – OSTATNI KWARTAŁ – ZAPLANUJ GO TAK, ABY SKOŃCZYĆ ROK Z PRZYTUPEM. Ogólnie polecam wam blog Kasi bardzo mocno, a ten wpis szczególnie. Poczułam, że chcę jeszcze trochę wycisnąć z 2019 i w związku z tym wypisałam swoje własne małe cele.
Moje małe cele do zrealizowania przed końcem 2019
Zadbać o zdrowie
I nie chodzi tu o wygranie walki z grypą czy przeziębieniem. Mając w domu przedszkolaka jestem pewna, że w tym sezonie choroby nas nie miną. Piszę te słowa przy Leosi u boku, która właśnie zalicza pierwsze smarki.
W moim przypadku zadbanie o zdrowie, to walka z anemią: czyli suplementy i dieta. I chociaż Edwin mówił mi, żebym nie pisała o swojej anemii, bo zaraz będzie hurr durr, to dlatego, że nie jem mięsa, to ja ufam w wasz rozsądek. Anemię miałam też w ciąży z Mają, gdy mięcho jadłam. A odkąd jesteśmy wegetarianami co roku w styczniu wybieram się na kontrolne badania. I zgadnijcie, co? W styczniu wszystko było w porządku. W maju zaliczyłam trzy godzinne warsztaty taneczne. W czerwcu zdarzało mi się wstawać o 5 rano i iść pobiegać. Aż tu nagle pod koniec lata odkryłam, że po wejściu na trzecie piętro dyszę bardziej niż moja babcia, i tylko bym spała, i że serce mi dziwnie kołacze. Oczywiście, google nie mogło mi podpowiedzieć starej, dobrze znanej anemii tylko przedstawiło przede mną wizję szybkiej śmierci. Na szczęście poszłam do lekarza i sprawa załatwiona chociaż minie pewnie kilka tygodni zanim żelazo kopsnie mi się do góry, a ja przestanę być zombie.
Winię lipcowy i sierpniowy stres zawodowy, który wprost zwalił mnie z nóg. Ciągłe napięcie, to jedna rzecz ale przez nie po prostu nie jadłam – ciągle bez śniadania, ciągle w biegu, ze ściśniętym z nerwów żołądkiem. Pora zrobić porządki.
Zdobyć 4000 subskrypcji na naszym kanale YouTube
To taki malutki cel, z którego realizacją raczej nie powinniśmy mieć problemy i dobrze, bo nie chcę sobie dodawać dodatkowej presji w tej kwestii. I tak jestem w szoku, że nasz młodziutki kanał Światusy zdobył takie zainteresowanie, biorąc pod uwagę, że robimy to dodatkowo, dalej normalnie pracując, zajmując się dziećmi itp.
Pracować nad książką przynajmniej 4 dni w tygodniu
No i się rzekło. Tak, zaczęłam pisać książkę, ale jest to powieść a nie żadem specjalistyczny poradnik napisany przez blogerkę. Jest więc całkiem spora szansa, że przeczyta to tylko moja mama i Edwin. Wychodzą tu wszystkie moje kompleksy i to, że nie jestem J. K. Rowling. Z drugiej strony…są autorzy (już bez nazwisk tu), których czytanie aż boli, a mimo to ludzie kupowali i czytali ich twory, więc w sumie…czemu nie spróbować. Ostatecznie zbiorę złe recenzje i tyle.
Wyjechać na jesienny weekend
Z racji naszej pracy (drukujemy kalendarze ścienne, heloł), raczej nie możemy nigdzie wyjechać w grudniu. Czuję jednak, że zasłużyliśmy na przedłużony weekend i idealny byłby koniec października. Nie mam preferencji co do kierunku – może być Gdańsk, mogą być góry, mogą być Czechy lub Słowacja. Po prostu zdam się na oferty dostępne w wybranym terminie na Booking i Travelist, bo mile widziane miejsce z sauną, żeby wygrzać styrane życiem kości.
Znaleźć pyschoterapeutę na 2020
Jednym z moich big celów na 2020 jest rozpoczęcie psychoterapii. Jeśli chcę to faktycznie zrobić w nadchodzącym roku powinnam już zacząć szukać odpowiedniej osoby, bo terminy, nawet prywatne, są nie z tej ziemii.
Cieszyć się jesienią i zimą
Czyli zamiast marudzić starać się znaleźć w tym urok. Wyjść do lasu na grzyby. Zbierać z dziewczynami kasztany i kolorowe liście. Otoczyć się lampkami, świecami i zrobić pyszną herbatę. Poczytać książkę pod kocem. No i oczywiście nie zapominajmy o świętach! Niektórzy boją się być pierwszymi, którzy włączą All I Want for Christmas – kto powiedział, że w ogóle przestałam tego słuchać?
Wrócić do jogi
Nie mam siły na bardzo męczące treningi, ale zdecydowanie chcę wrócić do jogi.
Wydrukować zdjęcia z wakacji
Pięknie spędziliśmy w tym roku czas w Chorwacji. Pora przenieść zdjęcia z wirtualnego do realnego życia.
Przygotować vision board na 2020
Wydrukować plakaty/obrazy do powieszenia nad naszym łóżkiem