Rodzinny weekend w Hotelu Fryderyk. Jak nam było?
Niedawno pisałam o tym, że potrzebujemy odpoczynku. W tym momencie część osób zazwyczaj skłania się ku zostawieniu dziecka w domu. I owszem, nie mamy problemu ze zrobieniem sobie weekendu tylko we dwoje. Jednak znaczną większość czasu wolimy spędzać razem. „W stosiku”, jak to mówimy.
Spakowaliśmy więc walizkę, wózek dla naszej kulawej panienki i ruszyliśmy na Dolny Śląsk. Przez Wrocław jeździmy często, ale dalszych terenów nie znamy za dobrze. Zdziwił i jednocześnie zachwycił nas spokój okolicy. W przeciwieństwie do zapchanej i mocno komercyjnej Zakopianki, czekała nas miła i urocza przejażdżka. Tatry kocham niezmiernie, ale znacznie spokojniejsze tereny wokół Duszników Zdrój wygrywają.
Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć, na czym minął nam ten weekend i jak się zmieniła Maja. A zmieniła się i to bardzo! Od urodzenia jeździła z nami po Polsce i świecie. Bywała w restauracjach i hotelach. No, obyte dziecko po prostu. A jednak! Zajeżdżamy pod Hotel Fryderyk, meldujemy się, idziemy do pokoju, a tam…
-Mamo! Jest łóżko dla mnie!
-Mamo, w łazience są ręczniki!
-I prysznic!
-Ojejku, mamo, a mogę żelki?
Wszystko to wykrzyczane w ekscytacji. Aż się zawstydziłam, bo jeszcze ktoś nas usłyszy i pomyśli, że my takie dzikusy. A przecież w tamtym roku jeździła z nami i te same rzeczy nie robiły na niej wrażenia. Wtedy zdałam sobie sprawę, że moja córka faktycznie dorasta, przejmuje się pewnymi sprawami i zaczyna zapamiętywać rzeczy tworząc z nich wspomnienia.
A co robiliśmy w samym hotelu?
Bawiliśmy się w sali zabaw dla dzieci. Budowaliśmy z klocków, rysowaliśmy, oglądaliśmy bajki i odkrywaliśmy nowe zabawki. Zapakowaliśmy się też w wózek i poszliśmy na spacer po Parku Zdrojowym.
Namawialiśmy Maję na spróbowanie nowych smaków, a ja poznałam trzy nowe pomysły na desery. Ale o tym innym razem 🙂 Najpierw spróbuję je odtworzyć.
Dużo też rozmawialiśmy. Z Mają, ale też ze sobą. W codziennej gonitwie łatwo ograniczyć wymianę myśli do podstawowego minimum: zrób to, kup tamto, w środę lekarz, zapłać za wycieczkę w przedszkolu, zadzwoń do klienta. Na takich wyjazdach jest zupełnie inaczej i za to uwielbiamy hotele. Już sama podróż daje nam okazję do pogadania, a tu jeszcze śniadanie podadzą, obiad zrobią, kawka pyszna! Serio! Jeśli czujecie, że w waszym małżeństwie nie jest tak jak kiedyś – wyjedźcie! I gadajcie, gadajcie, gadajcie! Spotkaliśmy małżeństwo po 50, które przyznało się nam do tego, że raz na jakiś czas muszą wyjechać by zakochać się w sobie na nowo. Słodko <3
A jak ja odpoczywałam leżąc brzuchem do góry, to Edwiniasty korzystał z sauny. I tego mu najbardziej zazdroszczę!
A potem Maja dostała gorączki i okazało się, że ma ospę. I skończyło się rumakowanie, ale przynajmniej dostawała pyszne jedzenie bezpośrednio do łóżka.
Całą naszą czwórką (!) polecamy Hotel Fryderyk na rodzinny weekend lub romantyczny wypad we dwoje, bo bez dzieci też będziecie się tam dobrze czuć. W hotelach najbardziej lubię to, że każdy ma inną atmosferę i zawsze znajdziesz coś dla siebie: nieważne czy szukasz nowoczesności czy przytulności. Tutaj mieliśmy elegancki, butikowy wystrój i bezpośrednią bliskość pięknego parku. W okolicy też jest sporo rzeczy do robienia np. możecie odwiedzić Park Narodowy Gór Stołowych lub zajrzeć do Wrocławia w drodze powrotnej (nasz pierwotny plan, który anulowała ospa).
Więcej zdjęć z naszego weekendu znajdziecie tutaj: