Czemu nie umyłam okien?

Published by Sara on

Nie umyłam okien. Nie wyprałam firanek. Nie biegałam po sklepach i nie zapełniłam mojej lodówki różnymi pysznościami. Właściwie w tej chwili wieje w niej pustką, bo poza keczupem, musztardą i kilkoma jajkami, nie ma w niej nic więcej. Częściowo stało się tak przez moją ciążę i różne problemy zdrowotne. A szkoda, bo jakbym tylko miała siły, to bym się chociaż wzięła za okna – zwłaszcza za jedno, ozdobione smugami z łap przez naszego kocura. Dołóżmy do tego niebycie katoliczką i już mija mi presja, bo posprzątać mogę sobie za tydzień, albo za dwa.

W tym roku jednak coś się zmieniło. Do tej pory w tak zwane dni wolne/świąteczne zazwyczaj zostawaliśmy w domu. Ewentualnie odwiedzaliśmy rodziców. Korzystaliśmy z przywilejów pracy – skoro wystarczy nam komputer i Internet, to spokojnie możemy te dni spędzić w domu. Nie gnaliśmy razem z resztą Polski na majówkę i nie staliśmy w korkach. A gdy przyszła ochota i potrzeba – wsiadaliśmy w samochód i wyjeżdżaliśmy. Nie ważne, czy to był weekend czy poniedziałek.

Ostatnio jednak trochę zwiększyliśmy zakres naszej działalności i musieliśmy się dostosować do reszty społeczeństwa. Innymi słowy: gdy nie ma nas w biurze, istnieje spore ryzyko utraty zleceń. Postanowiliśmy więc…uciec!

Potrzeba ucieczki

Gdy będziecie czytać ten wpis, my będziemy właśnie jechać na Dolny Śląsk. Tak już mamy z Edwiniastym, że potrzebujemy dystansu i podróży, by nam się umysły porządnie zresetowały. Niektórym wystarczą porządne wakacje raz w roku. Przy naszej pracy, która wymaga niewyczerpanych pokładów kreatywności połączonej ze sprawną organizacją – musimy wyjeżdżać częściej. To nie musi być wyjazd all inclusive. Czasem nawet jedna noc w tanim hotelu i dzień spędzony na szwendaniu się w obcym mieście wystarczy by poprawić nam humory.

Jednak od kilku miesięcy nie ruszyliśmy się z domu. Nawet wyjazd do rodzinny (także w okolice Dolnego Śląska) okazał się tak intensywny i wypełniony, że wróciliśmy bardzo zmęczeni. A przecież nic nie zobaczyliśmy! Znajomi i przyjaciele wyjeżdżali, to na ferie, to na weekend, a my wciąż zakuci byliśmy w okowy codzienności.

Gdybyż to była tylko codzienność! Chcę utrzymać tego bloga w pozytywnych nutach i wbrew pozorom dbam o swoją prywatność. Wbrew pozorom, bo niektórym się wydaje, że skoro piszę co sądzę o sukniach ślubnych z H&M i raz w tygodniu wstawiam zdjęcia swojego brzucha, to już wszystko sprzedałam. Błąd. Krótko tylko wspomnę, że w ostatnim czasie wiele nam się na głowę rzuciło i potwierdziła się moja teoria, że nieszczęścia chodzą stadami. Od różnych zmartwień zawodowych i finansowych, przez stresy związane z mieszkaniem i nieoczekiwaną naprawą auta, do bliższych i dalszych problemów rodzinno-zdrowotnych. Wszystko zakończone wykrzyknikiem w postaci mojej słabości i złamanej kostki u Mai.

Wyjazd zaplanowaliśmy już miesiąc temu, gdy już go potrzebowaliśmy, a mieliśmy potrzebować go jeszcze bardziej. Wypadek ze mną i z Mają sprawił, że zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie zostać w domu. W końcu jednak stwierdziliśmy, że jeśli mamy siedzieć na tyłkach, to przynajmniej możemy sobie sprawić atrakcję w postaci siedzenia na tyłku w innym miejscu. Dodatkowo odkurzyłam wózek z piwnicy dla Mai, więc jeśli pogoda dopisze, to przynajmniej nawdychamy się tlenu w pięknej okolicy.

Gdzie jedziemy?

Ano, w Duszniki Zdrój! Gdzie konkretnie? Marzyło nam się rodzinne miejsce. Takie, w którym Maja zostanie mile powitana. Hotel, w którym będziemy mogli też liczyć na spokój i prywatność, ale połączony z tradycyjnymi wartościami – gościnnością i pysznym jedzeniem. Wybywamy do Hotelu Fryderk. Czy się sprawdzi? O tym się przekonamy, ale mam dobre przeczucia i pewne ambitne plany (szczegóły wkrótce). W najbliższych dniach pojawią się na blogu wpisy przygotowane wcześniej, a kto chce być na bieżąco, tego zapraszamy na Instagram.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
4
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x