Pierworodne najmądrzejsze?

Published by Sara on

Jestem pierwszym dzieckiem moich rodziców, podobnie jak mój mąż. W żartach wrzucaliśmy swojemu młodszemu rodzeństwu, że my jako ci najstarsi, jesteśmy najmądrzejsi. Mój brat i szwagierka nie pozostawali dłużni. Odgryzali się, że my jesteśmy zimno wykalkulowanym potomstwem a oni są dziećmi prawdziwej namiętności. Zgodnie za to stwierdziliśmy, że najmłodsze jest z reguły najbardziej rozpieszczone.

738449_98613738

I byłoby to tylko dokuczanie sobie braci i sióstr, gdyby nie to przypadkowo otworzony przeze mnie artykuł w Polityce. W znanym tygodniku podano kilka argumentów, które mają potwierdzić teorię dlaczego niby to pierwsze dziecko jest najmądrzejsze.

Powiem wam szczerze: musiałabym być idiotką gdybym wartość człowieka oceniała na podstawie uzyskiwanych ocen w szkole. Albo tego na jaką uczelnię się dostanie i ile będzie w przyszłości zarabiał. To jakimi jesteśmy ludźmi  i czy przyjemnie jest z nami przebywać definiują wartości o wiele ważniejsze niż czerwony pasek na koniec roku i dyplom znanego uniwersytetu. Poza tym mam na razie jedno dziecko. Może to się zmieni, może nie. Pewna jednak jestem, że kolejne dzieci będę kochała równie mocno i równie silnie będę dokładała starań by dbać o ich wychowanie.

No właśnie, wróćmy do tego wychowania. W zalinkowanym artykule jest podany pewien argument, który mnie mocno zaciekawił: „Ryzyko rozwodu”. Pierwsze dziecko zazwyczaj zdąży dorosnąć i rozstanie rodziców nie zaburzy jego świata w takim stopniu, w jakim wpłynęło by to np. na czterolatka. Wtedy pomyślałam o większości rodzin, które znam osobiście i latami. „Komórki społeczne”, w których jest przynajmniej dwoje a często troje lub nawet więcej dzieci. I wiecie do jakiego wniosku doszłam? Nie umiem powiedzieć, które dziecko z takiej jednej gromadki jest najinteligentniejsze. Widzę dzieciaki energiczne, sympatyczne, uprzejme i bystre. Dzieciaki, których rodzice wspierają się nawzajem i są dla siebie wsparciem. Cała rodzina jest jedną drużyną zmierzającą w tym samym kierunku.

A co jeśli jesteś samotną matką? Od razu zabezpieczę swój tyłek i napiszę, że nie miałam zamiaru cię atakować. Nie mam prawa cię oceniać, nie mam też odpowiednich kwalifikacji by udzielać ci rad. Wiem tylko, że czeka cię ogrom pracy ale wierzę, że sobie z nią poradzisz!

Jest jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłam u rodzin z większą ilością dzieci. Rodzice pozwalają dzieciom na bycie sobą. Nie wiem, czy są obeznani z terminem rodzicielstwa bliskości, pewnie nie ale każda ze znanych mi szczęśliwych rodzin wywiązuje się z przynajmniej kilku zaleceń RB. Dzieci są szanowane ale uczy się je też szacunku do rodziców. Dużo się z nimi rozmawia i pyta o ich uczucia. Lata pracy owocują i mam przyjemność obserwować jak dzieci wchodzą w wiek nastoletni i wciąż są blisko związani z rodzicami, jednocześnie zaczynając już powoli żyć własnym życiem.

Może i naukowcy mają swoje teorie. Prawdą jest, że wiele zależy też od genów. Nie zapominajmy jednak, że najwięcej zależy od nas samych i tego jak będziemy wychowywać nasze dzieci i w jakim środowisku będą dorastać. Jeśli jedna roślinka otrzyma idealne warunki a drugiej zapomni się podlewać albo nie zapewni odpowiedniego oświetlenia – nic dziwnego, że widać różnicę.

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x