O tym jak staram się nie pić coli ale mi nie wychodzi.
W domu z reguły mam wodę, mleko i soki. Napoje i gazowane paskudztwa mnie nie pociągają ale cola to przecież co innego. Żadne inne gazowane świństwo nie działa na mnie tak jak szklaneczka zimnego, musującego napoju – panowie, piwo to inna kwestia. Zwłaszcza latem, gdy tak gorąco a to tak kusi. Albo na jakiejś imprezie, też dobrze wchodzi. No i na wszelkie bóle żołądkowe sprawdza się świetnie. Zazwyczaj kupujemy jedną butelkę na miesiąc, do tego dochodzi to, co wypijemy u znajomych. Niewiele niby a mimo to postanowiłam jeszcze ograniczyć spożywanie tego trunku. Zły przykład dla KoCórki to jedno a jakie jeszcze mam powody?
Nasze narządy obrastają tłuszczem dzięki coli. Żeby to jeszcze był taki tłuszcz, który widzisz gołym okiem na swoich boczkach i który, jeśli się zmotywujesz możesz spalić. Niestety! Co gorsza, te niebezpieczne tłuszcze mogą wywołać problemy zdrowotne, których nawet nie będziemy świadomi.
A może by tak przestawić się na wersję light? Kalorii będzie mniej, to pewne. Jednak jak pokazało badanie przeprowadzone na 475 osobach, które regularnie piły dietetyczną colę w ciągu 10 lat, obwód talii może się zwiększyć aż do 70 % w porównaniu z osobą, która w ogóle nie pije gazowanych napoi.
Zanieczyszczają wodę. Ludzki organizm nie jest w stanie przetworzyć słodzików używanych w napojach gazowanych ( kolejny powód by z nich zrezygnować ). Wydalone przez nas rozpoczynają wędrówkę przez kanalizację – oczyszczalnie wody często nie mogą ich „wyłapać” przez co acesulfam K i wiele innych słodzików trafia do rzek i jezior, źródeł wody pitnej.
Postarza nas. Po co kremy, osobisty trener i medycyna estetyczna skoro ” dzięki” regularnemu picie coli i innych gazowanych napoi obniża się gęstość kości, dochodzi do erozji zębów i problemów z nerkami. Takie napoje zawierają dużą ilość fosforanów, odpowiedzialnych za wzrost bakterii i pleśni i ułatwia im ponowne rozwijanie się w naszym organizmie.
Przesadzam? Może trochę. W końcu szklanka coli albo innego sprajta jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda? Jednak szklanka do szklanki i mamy efekty. Pewnie jeszcze nie raz ulegnę pokusie ale mam nadzieję, że zanim to zrobię odpowiem sobie na pytanie: Czy warto?