Wskakuj na konia mała!

Published by Sara on

Konie, kucyk, trawa, komary i muchy, kiełbaska z grilla i przejazd bryczką. A w tym wszystkim KoCórka szalejąca i dokazująca jakby przyjechała z Teksasu a nie z Piotrkowa. Jupi Ja Jej I Ha – jedziemy na ranczo.

_VNM4982

Tydzień temu, tuż po spotkaniu drogowym i mojej pierwszej w życiu kolizji ale o tym innym razem, zapakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy 30 km za miasto w stronę Koluszek do Colorado Ranch. Ledwo co zdążyliśmy wysiąść z auta a KoCórka, która dostrzegła „konika” pomknęła w stronę wybiegu. Dostała lekcję cierpliwości, bo inne dzieci już czekały w kolejce a moje sfochowanego dziecko ledwo mogło to wytrzymać. No cóż, taki lajf, droga KoCórko, cierpliwa musisz w życiu być. W końcu jednak nadeszła jej kolej i jak myślałam, że będzie się bała, że zrezygnuje, że schowa się za spódnicę mamy – tak totalnie mnie rozłożyła swoją postawą.

_VNM5003

Posadzona w siodle od razu złapała wodze i dumnie wyprostowana uśmiechała się szeroko. Aż ją trzeba było hamować i namówić do trzymania się siodła porządniej. Po zrobieniu dwóch okrążeń musiała zejść ze swojego rumaka ( double foch ) a ja wiedziałam, że moje dziecko odkryło nową pasję. Szkoda, że dość kosztowną ale myślę, że niedługo znów wybierzemy się do jakiejś stadniny. Jakby nie było moi teściowie mieszkają obok Stada Ogierów w Bogusławicach.

_VNM5013

_VNM5017

Później udawała woźnicę w wozie. Biały sznur na zdjęciu oczywiście udaje lejce. Przejażdżka bryczką też była i wstrząsy po polnej drodze i w lesie ale właśnie ze względu na te chybotliwą trasą i wyrywającą się KoCórkę nie wzięłam aparatu. A wyrywała się, bo chciała lepiej podziwiać widoki i powozić.

_VNM5097 _VNM5099

Potem jeszcze obowiązkowo grillowana kiełbaska i gra w piłkę i moglismy się zbierać do domu. Wcześniej na spotkaniu blogowym otrzymałam 3 paczki chrupek kukurydzianych Tygryski. Powinnam była zrobić ładne zdjęcie i zamieścić w relacji ze spotkania ale co poradzę na to, że te trzy paczki rozeszły się w drodze powrotnej. Takie chrupki są jedną z nielicznych rzeczy, które pozwalamy jeść KoCórce w aucie, bo sobie ani oka nie wybije, a chrupka miękka i nie zakrztusi się. Jak raz nie mogła oddychać, bo zakrztusiła się cukierkiem, i to po prostu siedząc na krześle, tak do auta żadnych potencjalnie groźnych produktów nie pozwalamy jej zabierać. A Tygryski to fajna przegryzka. Wiemy, bo sami zjedliśmy połowę.

_VNM5189

Weekendy za miastem umilają nam oczekiwanie do tych prawdziwych, wyczekanych wakacji. Jeszcze trzy tygodnie i spakuję nas w plastikowe pudła z Biedronki i ruszymy 1100 km przed siebie!

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
3
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x