Najlepszy prezent jaki możesz zrobić dziecku.

Published by Sara on

Wiele się w ostatnich dniach mówi o prezentach. Nic dziwnego, bo fajnie jest je dostawać ale jeszcze fajniej jest je dawać. Mi osobiście ogromną frajdę sprawia wybór prezentów dla KoCórki i jej późniejsza radość. I chociaż nie lubię chodzić do galerii, to jak już pójdę, to częściej wracam z czymś dla młodej niż dla siebie lub Big Muffina. Czasem zapominamy jednak, że te najlepsze prezenty, to nie rzeczy materialne i o takich właśnie dwóch podarunkach chcę wam dzisiaj powiedzieć.

Best-Holiday-Gift-for-Your-Kids-Compassion-for-Others

We wrześniu KoCórka poszła do przedszkola a ja do pracy. Oznacza to, że większość pracującego tygodnia spędzamy osobno. Taki lajf. Po pracy wypadało by posprzątać w domu, przygotować różne materiały albo po prostu czasem mam ochotę leżeć na kanapie przed włączonym serialem i myśleć o niczym. Mam jednak dziecko, które wciąż potrzebuje rodziców i dla którego ci rodzice są jeszcze przez jakiś czas najważniejsi na świecie. Dlatego razem z mężem staramy się jej codziennie dawać dwie rzeczy: naszą dostępność i przystępność.

Co ja plotę, powiecie. Najlepszą rzeczą jaką można dać jest miłość. Oczywiście, rodzic spędzający całe dnie w pracy na pewno kocha swoje dziecko ale czy zabawki zrekompensują brak kontaktu? I chociaż łatwe to nie jest, chcemy być dla KoCórki dostępni. Przede wszystkim w weekendy – wychodzimy z domu razem, idziemy na spacer do lasu. Odwiedzamy rodzinę albo przyjaciół. Jeśli ktoś, któreś z nas jest chore, to razem siedzimy w domu oglądając bajki. W tygodniu, jeśli muszę zostać dłużej, to zabieram ją po przedszkolu do pracy – mam szczęście, że mam taką możliwość. Jeśli nie muszę, to wracamy do domu – gdy pogoda dopisuje, to wybieramy spacer zamiast samochodu. Czasem wracając zajrzymy do biblioteki; KoCórka to uwielbia. Chcemy by wiedziała, że jest dla nas ważna i jesteśmy gotowi poświęcić swój czas dla niej. I z tym wiążę się przystępność.

Dzisiaj męczę się z wirusem i siedzę w domu z KoCórką; jestem więc dostępna dla niej. Wiecie ile razy siadałam do napisania tego postu? A to „Mamo, narysuj mi Maję na deskorolce”; „Poczytaj mi książeczkę”, „Zbudujmy wieżę z klocków”. W pewnym momencie miałam ochotę posadzić ją przed TV i Myszką Mickey, bo mnie złapała wena. No, ale trudno. Usiadłam z nią. Narysowałam Maję na deskorolce, obok jej wyimaginowaną przyjaciółkę Gosię i mamę – baletnicę ( taa, ja w balecie…) i jeszcze parę innych rzeczy. Wyciągnęłam klocki i układałyśmy z nich wieże a potem tworzyłyśmy ciasta. W końcu Lego Duplo jak zwykle wygrało i ja mogłam usiąść przy komputerze bez wyrzutów sumienia.

Przyznam jednak szczerze – nie zawsze udaje mi się być przystępną. Bo na przykład zaraz ktoś przyjdzie, bałagan w domu a młoda koniecznie chce teraz coś od nas. Normalnie często porzucam układanie ubrań na rzecz zabawy z KoCórką w chowanego albo udajemy, że jeździmy na łyżwach i ślizgamy się na płytkach. Są jednak sytuacje, kiedy ciśnienie niebezpiecznie idzie w górę i ciężko mi nad sobą zapanować. Wbrew pozorom jestem strasznym nerwusem. Albo wracam po całym dniu pracy i kilku dodatkowych zleceniach. Jedyne o czym marzę, to zdjąć buty i wyciągnąć się na łóżku. A tu młoda stęskniona za mną chce mi skakać po brzuchu. Chce, żebym się z nią bawiła a przecież mi się oczy same zamykają i zaraz zasnę w ubraniu. Łatwo nie jest.

Wiecie, tu nie chodzi o to by całkowicie rezygnować z siebie dla dziecka. Wychodzimy bez KoCórki np. do kina; czasem zostawiamy ją na cały weekend u dziadków ( chociaż w tym wypadku, to bardziej spełniamy jej życzenie, bo my po pierwszej nocy już tęsknimy ) i to normalne. Nie zmienia to jednak faktu, że te pierwsze lata życia dziecka są bardzo ważne i będą miały ogromny wpływ na przyszłość. Jeśli teraz zbudujemy więź, to w przyszłości dziecko nie będzie się obawiało przyjść do nas i podzielić się swoimi problemami. Nie będzie zaspokajało swojej ciekawości u rówieśników. Pamiętam jak miałam jak dziesięć lat i usłyszałam gdzieś słowo „orgazm”. Poszłam z tym do rodziców. Może gdybym zdała się na kolegów z klasy, pisałabym potem listy do Bravo w stylu: czy guzek pod kolanem, to ciąża pozamaciczna. Skutki? Po 23 latach wciąż nie boję się rozmawiać z nimi.

Grafika: http://www.creditreport.com/


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x