Czego mnie nauczyły komentarze z YouTube.

Published by Sara on

Dwa miesiące temu usiedliśmy przed kamerą i nagraliśmy nasze pierwsze wideo na kanale Światusy. Przez ostatnie tygodnie stworzyliśmy kilkanaście filmików i wiele się nauczyliśmy, chociaż jeszcze chwilę ta dziedzina Internetu była dla nas kompletnie obca.

Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć, czego nauczyłam się o ludziach na postawie ich komentarzy.

Tu muszę zaznaczyć, że komentarze na YouTube to dla mnie całkowita nowość. Oczywiście wiedziałam, że istnieją, ale jako widz nigdy nie czułam potrzeby ich zostawiać. Jeśli materiał mi się podobał po prostu dawałam łapkę w górę, jeśli nie – cóż, nie robiłam nic 🙂 Okazuje się jednak, że nie każdy ma taką postawę jak ja. I dobrze, bo ogromnie mnie cieszą inspirujące a czasem bardzo smutne historie, którymi nasi widzowie dzielą się w komentarzach. Słuchamy waszych rad i pracujemy nad jakością nagrań (kupiliśmy ostatnio drugi mikrofon!). Zapisujemy w evernote i planerze wasze sugestie co do następnych odcinków. Cieszymy się, że jesteście tacy fajni i zaczynacie tworzyć społeczność.

Niestety, jest też druga strona medalu i chociaż obraźliwe komentarze są w zdecydowanej mniejszości, to jednak i takie można znaleźć. Nie wiem jak inni twórcy, ale ja rozumiem, że ludzie mogą się ze mną nie zgadzać – ważne, żeby umieli to przekazać, jeśli koniecznie muszą 😉 Pamiętajcie, że jest różnica między:

„Debilu, co ty pierdolisz”

„Mam inne zdanie na ten temat, bo A, B i C”

I tak, w Internecie wybierajcie opcję drugą, nawet jeśli wydaje wam się, że to zbędne pitu-pitu.

Czego mnie nauczyły komentarze z YouTube

Ludzie nie potrafią oglądać filmów ze zrozumieniem

A myślałam, że tylko czytanie ze zrozumieniem stanowi problem w naszym kraju. Liczyłam na to, że przedstawianie contentu w znacznie bardziej przyswajalnej formie będzie prostsze do ogarnięcia. No chyba jednak nie…Zdarzyły się komentarze, że tak naprawdę nadal jesteśm świadkami Jehowy i wymyśliliśmy sobie nowy sposób na głoszenie. Za to w filmie o pieniądzach, w których wyraźnie mówimy, że świadkowie nie zarabiają na głoszeniu, pełno osób pisało nam, że kłamiemy – dodam, że były to osoby należące do organizacji Strażnicy. Czyli co? Jednak była kasa za sobotnie głoszonko? Istnieje też spora ewentualność, że wcale nie zadali sobie trudu by cokolwiek obejrzeć. Ale wypowiedzieć się – już jak najbardziej.

Argumentum ad personam

My: Swiadkowie Jehowy stosują ostracym

Widz: Nieprawda!

My: No, dobrze. Pokaż jak się mylimy.

Widz: trolololo, jesteście grubi.

No cóż, to sobie podyskutowaliśmy. Generalnie jak już chce wam się prowadzić rozmowy w internecie, to sobie odpuście argumentum ad personam – drugiej strony raczej to nie rusza. Po prostu wy wyjdziecie na ignorantów.

A jak już jesteśmy przy wyglądzie, to serio, ja wiem jak wyglądam i nie musicie mi/nam prawić samych komplentów, ale zastanówcie: czy kobiecie która stoi za wami w kolejce w Biedronce, też mówicie, że pogrubia ją sweterek? Zawsze sobie wtedy myślę, co taki ktoś ma w głowie – swoją drogą być może zacznę stosować agresywne nawracanie i na każdy taki chamski komentarz zacznę ludziom wrzucać, że są beznadziejni, bo jedzą mięso*.

Nie możesz myśleć inaczej

W ostatnim QandA powiedzieliśmy, że nie uważamy się za osoby wierzące. Jednocześnie mocno podkreśliśmy, że nie mamy nic przeciw do osób religijnych. Znamy takich sporo, gościmy się i nawet jakoś do tej pory nikt się widelcem przy sałatce nie zadźgał. No, ale w internetach panują inne zasady. I chociaż grzecznie prosiłam o szacunek, skoro my mamy szacunek do wierzących, to jednak wciąż pojawiają się osoby, które postawiły sobie za cel nasze zbawienie.

Dowody anegdotyczne tak bardzo

A mój ksiądz powiedział, że świadkowie dostają pieniądze więc będę jemu wierzyć, bo on się zna, a że wy byliście w organizacji ponad 25 lat to się nie liczy.

A kolega wujka mojej szwagierki powiedział, że to nieprawda, że jest ostracyzm i można wziąć ślub kościelny będąc świadkiem.

Taaaaaaaaaaak.

*Potrafię siedzieć przy stole z mięsożercami i nie prawić im morałów. Nie prawię ich też w internetach – wyobraźcie sobie, że teraz pod każdym zdjęciem z hamburgiem wypisuję ludziom różne paskudne komentarze. Na YouTubie jednak część osób uważa, że musi mi oznajmić, że bez Chrystusa moje życie jest beznadziejne, mam chorobę sierocą i pewnie jem za dużo cukru. I to tylko na podstawie dwudziestominutowego filmu. Wow!

A czy wam zdarzyły się jakieś dziwaczne sytuacje na YouTube?

Categories: Lifestyle

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
3
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x