Dzień 9: Ston, czyli najdłuższe mury w Europie.
Pominę dzień 8, bo to był kolejny dzień lenia. Odpoczywaliśmy po wycieczce do Królewskiej Przystani, a wieczorem pojechaliśmy na plażę do Zuljany. Poniżej kilka zdjęć z tego dnia.
Następnego dnia wybraliśmy do miasteczka Ston, które jest znane ze swoich murów obronnych. To najdłuższe mury obronne w Europie, dłuższy jest tylko Wielki Mur w Chinach. Mury robią wrażenie już z dołu – i nawet jeśli nie macie siły/ochoty by na nie wejść, to i tak warto odwiedzić to miasteczko. Znane jest też między innymi z hodowli ostryg (jeśli je jecie, to na pewno znajdziecie fajną knajpkę) oraz z warzelni soli ( ze wględu na en „skarb” zostały zbudowane fortyfikacje obronne).
Zapobiegawczo postanowiłam sobie darować te wycieczke. Coś mi mówiło, że to nie miejsce dla Leosi, a nie chciałam by nudzila się i męczyła. Zamiast tego poszliśmy na plac zabaw a potem na sernik do jednej z kawiarnii na placu. I dobrze zrobiliśmy, bo reszta ekipy poza Edwinem wróciła po krótszej wersji spaceru – jedynie mój mąż zdecydował się przejść całe dostępne do zwiedzenia mury i miałam go później odebrać z miasteczka Mali Ston. Jak się okazuje taki spacer zdecydowanie nie jest dla takich małych dzieci jak Leosia, więc dobrze, że sobie go darowałam.
Samo centrum miasteczka jest bardzo klimatyczne i niezapchane przez turystów – może dlatego, że nie leży bezpośrednio nad morzem. Dla mnie to była najlepsze odkrycie tych wakacji. Mury w Ston również „grały” Królewską Przystań oraz Eyrie.
Wieczór spędziliśmy na pakowaniu się oraz…rozlewaniu do butelek rakiji, oliwy i wina 🙂