Dzień 6: Trstenik i co wegetariańskiego można zjeść w restauracji w Chorwacji

Published by Sara on

Odsypiamy wieczorną imprezę. Powoli się budzimy i zbieramy do śniadania. Maja nie może wytrzymać – ciągnie ją do plaży. Ciocia z wujkiem litują się i zabierają nad wodę. Przy okazji mają kupić chleb w piekarnii.

My jeszcze chwilę guzdrzemy się w mieszkaniu. Pijemy kawę i dopiero po niej zbieramy się z Leosią do auta. Podjeżdżamy blisko plaży i zabieramy resztę ekipy do miasteczka Trstenik. To malutka, spokojna mieścina z kilkoma restauracjami i małym sklepem. W 2005 roku w okolicach miasteczka wybuchł pożar i niestety dużo winorośli w wyniku tego spłonęło.

Na naszej kwaterze rośnie kiwi!
Tu musisz uważać, żeby nie biec za szybko!
Plaża w Trstenik
Trstenik na półwyspie Peljesac
Czarna pszczoła!
Podobno półwysep Peljesac to najpięjniejszy zakątek Chorwacji. Jestem bardzo skłonna się z tym zgodzić.

Postanawiamy zjeść obiad w Sreser w restauracji Fortuna, swoją drogą jedynej w tym miasteczku. Czy da się zjeść wegańsko w Chorwacji w knajpie – będzie ciężko. Nawet jeśli znajdziecie jakąś pozycje w menu bez mięsa, to spora szansa, że posypią ci to serem. My akurat jedliśmy wegetariańsko więc chociaż z tym nie mieliśmy problemu, ale i tak wybór był niewielki. Zamówiliśmy zupę pomidorową, sałatkę szopską z lokalnym serem (Leosia ją pochłonęła!) i grillowane warzywa, które były obłędne.

Sałatka szopska

Wujek zamawia tradycyjne cevapcici, a ciocia spaghetti bolognese – swoją drogą w restauracjach w Chorwacji znajdziecie wiele włoskich klasyków.

Dobrze nam się siedzi. Mamy widok na morze i tak błogo nam po jedzeniu. Decydujemy się jeszcze na desery: mrożoną kawę i lody.

Typowa mina matki pod tytułem: „błagam, posiedź chwilę spokojnie”
Na duży plus: zamiast słomek – metalowa słomkołyżeczka
Banana split dla dziewczyn
Rachunek

Idziemy potem jeszcze na plażę. Dziś są duże fale, chociaż to i tak za mocne słowo w porównaniu z falami na Bałtyku – po prostu przez ostatnie dni ledwo można było je dostrzec, bo Adriatyk w tym miejscu był tak spokojny. Nad lądem i Bośnią widać chmury burzowe, ale u nas niebo jest cudownie błękitne. Dzisiaj nie siedzimy długo na plaży, bo jutro z samego rana ruszamy do Królewskiej Przystani!


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x