Krótka wycieczka po Jurze: Zamek w Mirowie i Góra Zborów
Jednym z naszych planów na marzec było szukanie wiosny. I chociaż ciepełko i słońce skutecznie się przed nami chowalo, bo pogoda zafundowala nam zimny deszcz, a nawet śnieżyce, to jakimś cudem weekendy były piękne. Patrząc w aplikację z pogodą pozostało zadać sobie jedno ważne pytanie: co takiego będziemy robić w weekend.
Tym razem wybraliśmy się więc za Częstochowe na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Gdy mieszka się tak jak my w centrum Polski nie można liczyć na miejscowe atrakcje przyrody. Gór, morza i licznych jezior ci u nas niedostatek. Ale zamiast tego mamy dobre połączenia logistyczne z wieloma fajnymi miejscami i w ten sposób, zaledwie 100 km od domu, moglibyśmy się wybrać na prawdziwą wspinaczkę po skałach. Te 100 km to taka przyjemna odległość: już czujesz, że czeka cię wycieczka i robisz coś fajnego, a jednocześnie nie musisz się spieszyć. Zdążysz zjeść śniadanie i wrócić na późny obiad do domu. Chociaż można też inaczej. Na Jurze jest tyle rzeczy do zrobienia i atrakcji do zobaczenia, że podróżnik nie nudziłby się przez wiele dni. My jednak postanowiliśmy sobie dawkować emocje i tym razem postawiliśmy tylko na dwa miejsca. Dzięki temu, gdy znów zaskoczy nas słoneczna sobota i będziemy mieli ochotę gdzieś wyskoczyć, nie będziemy musieli się zastanawiać dokąd jechać.
Góra Zborów
Niedaleko wsi Podlesice znajduje się skaliste wzgórze pełne ostańców. My zaparkowaliśmy przy Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury (Podlesice 83, Krotoszyn – parking jest bezpłatny). Akurat w tę sobotę przyjechała grupka fanów wspinaczki i z niejaką fascynacją patrzyliśmy na ich sprzęt i to, że właśnie rozkładają namioty i planują spać w rezerwacie. My się na wspinaczce nie znamy, ale udaliśmy się na sympatyczny spacer. Dla naszej starszej córki największą ciekawostką było to, że kiedyś na tych terenach żyli Neandertalczycy, a także mamuty czy nosorożce włochate.
W rezerwacie Góra Zborów znajduje się też Jaskinia Głęboka – niestety, my byliśmy jeszcze przed sezonem. Jasknię można zwiedzać od 15 kwietnia do 31 października.
Zamek w Mirowie i Grzęda Mirowska
Drugim punktem naszej wyprawy był zamek w Mirowie. Jest to jedna z najstarszych budowli obronnych na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, wybudowana za czasów Kazimierza Wielkiego.
Auto zostawiliśmy praktycznie tuż pod zamkiem, na rozległym parkingu przy karczmie. Sam zamek niestety można było oglądać tylko z zewnątrz, ale to nie szkodzi, bo budowla i tak robi ogromne wrażenie.
Pomiędzy zamkami w Mirowie i Bobolicach możecie się wybrać na ciekawy spacer po Grzędzie Mirowskiej, zwanej także Mirowskimi Skałkami. Jeśli macie czas i ochotę to spokojnie możecie sobie zrobić wycieczkę do obu zamków i dojść do nich właśnie szlakiem biegnących przez Grzędę Mirowską. Dzieciaki na pewno będą zachwycone, bo przecież które dziecko nie uwielbia się wspinać?
W dniu, w którym my byliśmy w Mirowie była piękna pogoda i pełno osób wybrało się w to miejsce, ale dzięki dużej przestrzeni w ogóle nie czuliśmy się otoczeni przez innych ludzi. Wręcz przeciwnie. Spokojnie można było sobie usiąść na trawie i wystawić twarz do słońca. I tak zrobiliśmy. Właśnie dlatego nie ma tu ogroma zdjęć (wszystkie są zrobione telefonem, bo nawet nie chciało mi się wyciągać aparatu z plecaka). Nasza wycieczka była nastawiona na ładowanie baterii i pozwolenie dziewczynkom na wybieganie się po trawie – taki wyjazd w stylu baaardzo slow. Oczywiście, dla spragnionych wrażeń okolica oferuje masę atrakcji: zamek w Bobolicach. Morsko, zamek w Olsztynie, Stodoły w Żarkach, Złoty Potok…Jest co robić!