Poweekendzie #3

Published by Sara on

Siedzę właśnie na kanapie, objadam się domowymi ciastkami i piję herbatę z imbirem. To pierwsza taka chwila od kilku dni, bo chociaż na ostatni tydzień plany miałam ambitne, to życie oczywiście mocno je zweryfikowało. Jedyne co ogarnałem, to najważniejsze sprawy zawodowe. Nie zrobiłam za to porządków w szafkach, nie zaprojektowałam naklejek i nie pojecałam do Ikea.

Najpierw rozłożyło Maję. Gdy starsza zaczęła normalnie fukcjonować, pogorszyło się Leosi. Gdy młodszą w końcu przestał męczyć katar i gorączka, dostaliśmy bonus w postaci zapalenia spojówek. A do tego wszystkiego i ja zaczęłam gorączkować. Rzuciłam więc bullet journal w kąt, wysłałam zdrowiejącą Maję do babci, żeby się nie nudziła i po prostu kurowałam Leosię i siebie.

Gdy nie udaje mi się zrealizować jakiś planów, mam pewne poczucie porażki, na szczęście malutkie. Nauczyłam się, że czasem trzeba odpuścić i wyluzować. Zwłaszcza, jeśli potrzebny jest nam czas na fizyczną lub psychiczną regenerację. I w sumie dobrze się złożyło, że trochę sobie pochorowałam i mogłam bezkarnie poleżeć w łóżku z Leosią. Czuję, że obie stajemy się emocjonalnie gotowe do odstawienia od piersi, więc z przyjemnością celebruje te chwile, gdy na pytanie, co robisz odpowiadam: „leżę…i karmię dziecko”.

Mam dwa odkrycia z zeszłego tygodnia. Pierwszym z nich jest cudowny teledysk Pink, której towarzyszy Channing Tatum, do piosenki Beautiful Trauma, a zrobiono go w cudownym i lekko kiczowatym klimacie lat 50.

Zupełnie przypadkiem obejrzałam także Bridget Jones 3, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Raczej za komediami romantycznymi nie przepadam, ale ta była ciepła, przezabawna i zupełnie mi nie przeszkadzała przewidywalność fabuły. Dodatkowy plus przyznaję za ścieżkę dźwiękową.

Gdy leżałam z Leosią w łóżku, udało mi się przygotować kilka wpisów. W zeszłych tygodniu mogliście przeczytać:

Chciałam was też zaprosić na małe Q&A. Pytania możecie zadawać pod tym wpisem na FB, lub w komentarzu.

Zostaniesz z nami na dłużej?

Zajrzyj na Facebook’a: Muffin Case

Jesteśmy też na Instagramie: Muffin Case


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
1
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x