Co się dzieje w głowie po przeczytaniu książki lub obejrzeniu filmu? Czyli co mi zrobiło nowe Star Wars.

Published by Sara on

Nie da się ukryć, że szeroko rozumiana (pop)kultura wywiera na nas wpływ. Kto wątpi niech napisze w komentarzu, że nigdy, ale to przenigdy nie rozmawiał ze znajomymi na temat jakiegoś filmu, serialu lub książki. Że nie zdarzyło mu się powiedzieć: Słuchaj Wojtek, ale żem świetny film widział. Albo: te Gwiezdne Wojny to przereklamowane są. A jak jeszcze się zbiorą osoby, które widziały/czytały to samo i mają różne odczucia, to dopiero jest zabawa!

Ba! Zdarza się, że fikcyjna historia nawiedza nas we śnie. I nie szukałabym tu proroczych zdolności – po prostu mózg podczas snu odtwarza wydarzenia z dnia. Gdy w ramach projektu z WOSu, regularnie oglądałam co wieczór wiadomości, męczyłam się w snach pełnych wojen i kataklizmów. Oczywiście, w rolach głównych występowała moja rodzina. Olałam więc kartkówki z wydarzeń bieżących (jedna słabsza ocena mnie nie zniszczy) i wreszcie mogłam się wyspać.

Nie każdy obejrzany film czy przeczytana książka zostaje z nami na dłużej. Jesteśmy jednak ludźmi i podarowano nam wyobraźnię, więc co jakiś czas nasza kreatywność wychodzi na przeciw wizji autora, bo przecież „to nie tak miało być”!

Mój pierwszy pairing ,czyli czym jest canon, shipping oraz fandom.

Jako nagrodę w trzeciej klasie szkoły podstawowej, dostałam „Alicję w krainie czarów”. Książka mi nie podeszła, a ja byłam bardzo rozczarowana. Moja mama więc wiedząc co lubię, zapoznała mnie z serią powieści o Ani Shirley. Wkrótce doszłam do ostatniej części, w której rolę głównej bohaterki przejmuje Rilla Blythe, a na świecie wybucha Wielka Wojna. Czytając tę powieść, po raz pierwszy zetknęłam się ze śmiercią lubianego bohatera. Pół nocy płakałam, bo nie mogłam zrozumieć dlaczego autorka zabiła tego wrażliwego Waltera. Miał być happy end, a chłopak miał się wykazać jakimś romantycznym gestem i pobrać się z Uną ( w książce wiemy jedynie, że dziewczyna miała romantyczne uczucia względem Waltera). Dopiero później zrozumiałam, że śmierć tej wrażliwej postaci, chłopaka, który jako jedyny z braci nie chciał iść na wojnę, miała swój cel: pokazanie bezsensu i okrucieństwa tego świata.

Mój dziewięcioletni umysł nie pojmował jednak wizji autorki i w swojej wyobraźni tworzyłam alternatywne historie, które kończyły się szczęśliwie. Było więc shippowanie (chęć sparowania dwóch postaci) pairingowi (romantyczny związek dwóch osób)Waltera i Uny. Wyszłam z canonu (wizji autora), gdy okazało się, że Walter nie umarł tylko zaginął w tajemniczych okolicznościach.

Nie będę wam podawała wszystkich haseł dotyczących fandomu (społeczność związana z danym dziełem, na które składają się opowiadania, rysunki, wiersze oraz fora). Jak wspomniałam: nie jestem jakimś maniakalnym fanem i mało co, zostaje ze mną na dłużej. Ostatnio było to Sherlolly (pairing Sherlocka oraz Molly Hooper z serialu BBC), a tak raczej nie rozmyślam za długo nad wszystkim, co obejrzę/przeczytam. Największe fandomy zrzeszają się wokół najbardziej znanych zjawisk (niekoniecznie lubianych przeze mnie): taka Gra o Tron (przebrnęłam przez 1 rozdział książki, serial z góry odrzuciłam), Harry Potter, Zmierzch, Władca Pierścieni czy…Gwiezdne Wojny.

Przebudzenie shippingu, czyli ten pairing zniszczy mi życie!

Uwaga! Teraz będę pisała o nowych Gwiezdnych Wojnach. Jeśli ich nie widzieliście lub was nie interesują, spokojnie zjedźcie do sekcji komentarzy i napiszcie mi czy kiedyś spotkaliście się z fandomem i czy macie swoje ulubione pairingi.

Obrazki w tym wpisie pochodzą od verauko: http://verauko.deviantart.com

Obrazki w tym wpisie pochodzą od verauko:
http://verauko.deviantart.com/

To było niespodziewane. Jedna scena i w mózgu pojawił się pierwszy impuls. Nielogiczny i pozbawiony sensu, ale co tam. Ten moment, gdy Kylo Ren porwał Rey w lesie i niczym pannę młodą zaniósł do statku (mógł ją oddać szturmowcom), to był przełom. Mózg ignorując logikę (on jest zły; masz jakiś problem z syndromem sztokholmskim, Sara?) w kilka sekund stworzył własną wizję. I co z tego, że reszta Internetów mówi:

a) Rey jest córką Luke’a więc jest kuzynką Kylo – ekhem, nikt z twórców tego nie potwierdził. Na mój gust zrobienie z Rey kolejnego Skywalkera, to byłoby już za dużo grzybków w jednym barszczu. Obstawiam, że jest wnuczką Obi Wana lub po prostu „dzieckiem mocy” jak Anakin.

b) ale przecież widać, że twórcy chcą sparować Rey z Finnem – na pewno widać, że Finnowi bardzo się Rey podoba, ale co czuje druga strona? Wydaje mi się, że skończy się na klasycznym friend zone. Rozum podpowiada mi, że dobrze jest, gdy spotka się dwójka osób o podobnych poglądach i celach, a następnie postanawia się bliżej poznać w celu zawarcia hipotetycznego związku. Niestety, jeszcze jest ta wredna chemia i na ekranie widzę ją właśnie między Rey a Kylo.

c) Kylo Ren jest złym emo i zabił swojego ojca – fakt, nie wsławił się w dobrymi czynami w filmie. Ja tę postać widzę jednak inaczej: zagubiony chłopak zwiedziony przez kogoś potężniejszego. Wciąż ma możliwość się zmienić. Ileż to dzisiejszych nastolatków robi głupoty, rani swoich rodziców, a potem jednak nabiera trochę rozumu?

Poza tym, mam wrażenie, że losy Kylo Rena to odwrócona historia Anakina Skywalkera. Ten drugi kierowany strachem o osoby, które kochał pogrążył się w ciemnej stronie. Jego wnuk wychowany w kochającej rodzinie buntuje się i to właśnie miłość może sprowadzić go z powrotem do światła.

Nie musicie się ze mną zgadzać. Może tylko ja dostrzegłam tę chemię miedzy dwójką bohaterów. A może po prostu mam słabość do stanowczych mężczyzn z wrażliwym wnętrzem i nutką melodramatyzmu (ekhem, pomijając wspólne poglądy, „coś” mnie jednak pociągnęło ku Muffin Manowi).

Epilog

Najfajniejsza w czytaniu książek czy oglądaniu seriali lub filmów jest nasza wyobraźnia, która może dać nam sporo frajdy, gdy już odłożymy książkę lub skończy się seans.

Ps. Dla tych, którzy troszczą się o moje zdrowie psychiczne: teorię o nowych Gwiezdnych Wojnach wymyśliłam w drodze z kina do domu. Serio, mam w życiu ważniejsze obowiązki niż spędzanie niewiarygodnej ilości czasu na fikcyjnych postaciach. Więc pora na głęboki oddech i wyluzowanie zanim a) napiszecie komentarz, b) zaczniecie mnie obgadywać. Miłego dnia!


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x