Kiedyś było inaczej. W domu moich rodziców wciąż znajduje się stara lustrzanką, za pomocą której Tato fotografował Mamę w ciąży i pierwsze moje chwile na świecie. Zdjęcia wywołane z kliszy mają swoje miejsce w albumie i lubimy je oglądać od czasu do czasu. W podstawówce dostałam pierwszy aparat i marnowałam klisze robiąc na wycieczkach szkolnych zdjęcia, które niegrzecznie zasłaniał mój palec. Większość z nich była albo rozmazana albo za ciemna. Ale klisza rządziła się swoimi prawami więc dopiero po wywołaniu było widać efekt. W końcu weszły cyfrówki. I ogarnęło nas lenistwo.
Niby powinno być łatwiej. Można było na spokojnie zdecydować się, które zdjęcia nadają się do wywołania. A jednak jakoś zawsze mi było nie po drodze z tym. Bo po co wywoływać skoro można wszystko obejrzeć w każdej chwili w komputerze? Nie przekonywał mnie argument, że laptop padnie i zdjęcia znikną ( zapisane na osobnym dysku, ładnie uporządkowane ), a zresztą – przecież mieszkanie może mi spłonąć i albumy też pochłonie ogień, prawda? I tak trzymaliśmy zdjęcia z narzeczeństwa, ze ślubu, zdjęcia robione, gdy byłam w ciąży…Obiecywaliśmy sobie, że w końcu wywołamy i tak czas mijał.
Zmiana Spojrzenia
Wszystko zmieniło się, gdy z okazji naszej pierwszej rocznicy ślubu przyjaciele dostarczyli nam opasłą fotoksiążkę ze zdjęciami ze ślubu, wesela i poprawin. Nagle to wszystko wróciło! Łzy, gdy drążcym głosem składałam przysięgę. Uśmiechniętę twarze naszych przyjaciół. Moment, w którym przytulamy się z rodzicami a ja przypominam sobie, że w tej chwili Tato powiedział słynne słowa z drugiej części Kogla -Mogla: “Ziemię przepiszę jak wnuki będą”. I rany! Jacy byliśmy piękni i młodzi! Minęły cztery lata od tego podarunku a fotoksiążka wciąż jest przeglądana i wciąż budzi emocje. Wtedy zrozumiałam, że zdjęcia na dysku nigdy nie dorównają tym wywoływanym.
Printu Drukuje Emocje
Gdy Printu zaproponowało blogerkom z Poznańmy się 3.0 możliwość wydrukowania własnej fotoksiążki, długo zastanawiałam się, które zdjęcia wybrać. Kusiło mnie by zrobić miszmasz bez ładu i składu. Po namyśle postanowiłam jednak zachować spójność i wybrać zdjęcia, które wyciągną mnie z otchłani późno zimowej chandry: zdjęcia z wakacji! Pomysł już miałam, pozostało wziąść się do pracy. Byłam miło zaskoczona łatwością tworzenia fotoksiążki w przeglądarce: krok po kroku,wyjaśniono przejrzyście co i jak. Największym problem okazało się zdecydowanie, które zdjęcia mają być koło siebie! Chociaż muszę przyznać, że nawet stojąc za obiektywem, mam problemy z kompozycją 🙂
Dziewczyny ze spotkania muszą mi wybaczyć, bo wcale nie wyczekiwałam najbardziej na kawę z nimi a na otrzymanie mojej nowiutkiej fotoksiążki. W końcu trafiła w moje ręce! Przewracałam kartki i poczułam jak wracają wspomnienia: cudowne ciepłe i czyste morze Adriatyckie, smak lodów i kawy w Trieście a nawet twardość kamieni na chorwackiej plaży. Tego dnia obejrzałam fotoksiążkę jakieś 4 razy. W poniedziałek zabrałam ją do pracy i każdy kto ją oglądał stwierdzał: muszę sobie zrobić coś takiego! Szczególnie teraz, bo Printu ma dla was 50 zł do wykorzystania na dowolną fotoksiążkę.
Już technicznie dodam tylko, że fotoksiążka jest bardzo starannie wykonana i nawet jakbym chciała, to nie mam się do czego przyczepić. Może przydałby się poradnik na stronie ułatwiający wybranie zdjęć z ogromu cykanych fotek ;).
Już dwa razy zamawiałam fotoksiążki ale na prezent. Sama nie posiadam i zastanawiam się jak długo może posłużyć taka książka. Sama bardzo lubię przeglądać zdjęcia i wspominać i jakoś wole wywołać zdjęcia w standardowej wielkości i posortować je w tradycyjnych albumach.
Najstarsza jaką mam ma 4 lat. Trochę się okładka poluzowała od częstego oglądania 😛
Robię dużo zdjęć analogowych, więc siłą rzeczy wywołuję, taka jestem retro. Ale tych z cyfrówki… Nigdy przenigdy. Nie wiem czemu. Myślę, że to miałoby sens. Może właśnie fotoksiążka to rozwiązanie 🙂
Pomijając już fotoksiążki…Przypomniałaś mi, że u mojego taty leży stary, zapomniany aparat fotograficzny. Muszę się nim pobawić!
Ja wywołuję zdjęcia – tak raz na kilka lat i po głębokim odsiewie. Odkąd ludzie przestali używać aparatów na kliszę, cyka się po 200-500 bezsensownych fotek i naprawdę warto wybrać z nich max 50 – najlepszych i takich, żeby album koniec końców był spójny i nie nużący. Ale tak czy inaczej zdjęcia to cudowna i trwała pamiątka, bo trzymanie tych wspomnień tylko na komputerze nie wydaje mi się zbyt bezpieczne – elektronika jest zaskakująco zawodna, zwłaszcza gdy nam zależy 😉
Drukuję do albumu, raz na np. rok. Ale ta foto książką też kusi :). Na dysku jest “milion” zdjęć i nikt ich nie ogląda. Na tzw. starość , fajnie mieć pamiątkę na półce.
No właśnie też trzymam zdjęcia sprzed dwóch lat i wciąż czekam na jakąś wenę by się wziąć do roboty.
chociaż zdjęcia z wakacji mam z głowy 😉
Ja się własnie jakoś nie mogę zebrać. Obiecuję sobie, że w tym miesiącu…i mija kolejny…może w święta ? ;)))
Nic nie zastąpi wywołanych zdjęć pojedynczo czy też w postaci foto książki. na komputerze czy w foto ramkach elektronicznych to już nie to samo.
Musiałam się przekonać do tego rozwiązania, ale teraz już wiem, że masz rację:)
Na szczęście wywołuję zdjęcia bo niestety młodszy potomek uszkodził nam kiedyś dysk zewnętrzny i sporo fotek przepadło, gdyby nie były wywołane chyba bym się zapłakała 🙂
Kiedyś malo co i bym zawału dostała, gdy młoda rzucila dyskiem przez cały pokoj. Na szczęście też wywołuje i ważniejsze dane mam w kopiach albo w chmurze.
Co do zdjęć, to ja jeszcze je wywołuję. Ostatnio wywołałam ponad 300! Teraz tylko muszę je poukładać w albumach 😉
Też zdarza mi się wywoływać ale jednak porownujac obie obce chyba skłaniam się mu książkom.
Trochę nie na temat, przepraszam, ale na blogu kluseczki po włosku napisałam, że u Ciebie za dużo gadżetów i mogłabyś coś zmienić. Widziałam, że mi odpowiedziałaś, więc napiszę tutaj. Generalnie chodziło mi na przykład o wtyczkę facebooka, która wyskakuje w oknie głównym, kiedy się ładuje Twój blog, ale jak teraz weszłam, to o dziwo mnie ona nie zaatakowała. Albom pomyliła blogi, albo pozbyłaś się tego. Ja osobiście nie znoszę tej wtyczki, bo często na telefonie nie mogę jej wyłaczyć i to sprawia, że odechciewa mi się bloga czytać. Co do tekstów, to napisałam, że bardzo cenię, ale na przykład nie… Czytaj więcej »
Wtyczki do facebooka nigdy nie mialam 😉 mnie też irytuja. Raz dziennie wyświetla się okienko do zapisania się do newslettera ale to tylko przy pierwszym wejściu. Co do komentowania: właśnie odpisuje z telefonu, choć faktem nie działało to przez jakiś czas.
Osobiście wolę Disqus od komentarzy z Bloggera bo są dla mnie wygodniejsze 😉 tu już jednak każdemu się niedogodzi.
Prawda, że odkąd cyfrówki zastąpiły aparaty analogowe mało kto zdjęcia wywołuje. Pewnie dlatego, że można podczas wyjazdu zrobić kilkaset zdjęć zamiast 32, a później nikomu nie chce się ich oglądać, przebierać itd. Leżą gdzieś upchnięte w jakimś folderze głęboko w komputerowych plikach.
Ja uwielbiam kolaże w antyramie i fotoksiążki. Ostatnio rządzi u nas także ramka cyfrowa – też jakaś alternatywa, żeby oglądać zdjęcia, niekoniecznie je wywołując 🙂
Fotoramke też mam. Fajna sprawa choć aktualnie trzymamy ja w biurze i wyswietla nasze realizacje;-)
bardzo solidna i wysoka jakościowo jest ta z Printu, za to colorland ma ładne szablony, które ubarwiają dodatkowo strony ze zdjęciami.
O Colorland nie slyszalam. Wiem, że jeszcze fotojoker ma fotoksiazki w ofercie chociaż widzę że po jakimś czasie latwo się niszczą.
ta z colorlanda jest trwała choć w porównaniu do printu wydaje się trochę gorsza jakościowo. Jednak bardziej mi się podoba.
Również polecam colorland.pl Super Jakość i atrakcyjna cena do tego ilość formatów i szablonów w aplikacji on-line bardzo duża 😉
motywy graficzne w PRINTU pojawią się już niebawem. Zapraszamy do śledzenia naszej strony i FB 🙂
W colorlandzie zamawiam juz kilka lat, mają mnóstwo tematycznych szablonów, na każdą okazję.Również polecam.