Wróć, jeśli pamiętasz, czyli idealne czytadło na weekend.
Dostałam nauczkę. Już któryś raz z kolei przekonałam się, że nie ma co oglądać filmu, jeśli się nie przeczytało książki. Po obejrzeniu „Zostań, jeśli kochasz” postanowiłam nie sięgać po powieść, na podstawie której powstał ten nastoletni dramat w stylu „Szkoły uczuć”. Gdy więc w moje ręce wpadło „Wróć, jeśli pamiętasz” od Naszej Księgarni , powiedzenie, że byłam sceptycznie nastawiona, to nic!
Fabuła „Wróć, jeśli pamiętasz” rozpoczyna się jakieś 3 lata po zakończeniu wydarzeń w „Zostań, jeśli kochasz”. Adam jest teraz sławnym muzykiem. Zarabia miliony i jeździ po świecie ze swoim zespołem. Spotyka się ze znaną aktorkę, stał się bohaterem okładek tabloidów, ale coraz częściej czuje w życiu pustkę. I tak pewnego dnia trafia na Mię, która właśnie ma rozpocząć swoje pierwsze, światowe tournee. Czy dla tej dwójki jest jeszcze nadzieja? Czy mimo traumatycznych przeżyć i wielu lat bez siebie będą w stanie na odnaleźć się na nowo?
Mając świeżo w pamięci ekranizację „Zostań, jeśli kochasz” nastawiona byłam na kolejną książęczkę o problemach nastolatków. Na szczęście w tej powieści akcja toczy się trzy lata później,główni bohaterowie dorośli, nabrali trochę życiowych doświadczeń i jestem w stanie się z nimi w jakiś sposób zidentyfikować.
Uświadomiło mi to dobitnie, że zawsze przed obejrzeniem filmu, powinniśmy się zapoznać z książką. Podobno „Zostań, jeśli kochasz” jest całkiem nieźle napisane. Biorąc pod uwagę fakt, że po przeczytaniu pierwszej strony, nie wiadomo kiedy byłam już w połowie „Wróć, jeśli pamiętasz”, coś musi być na rzeczy. Oczywiście, istnieją wyjątki takie jak „Niezgodna” czy „Prawnik Elle Woods” – książki, których nie da się czytać, a udało z nich się zrobić całkiem przyjemne filmy. Niemniej jednak w większości wypadków, to książka jest lepsza i ratuje nawet kiepskie ekranizacje.
No dobra, ale wróćmy do naszej powieści. „Wróć, jeśli pamiętasz” czyta się lekko i przyjemnie, mimo że porusza kilka istotnych kwestii dotyczących związków np. czy potrafimy przebaczać i co jest ważne w byciu ze sobą. Autorka w niezwykły sposób połączyła trudną historię Mii i Adama z lekkością przekazu. Pochłonęłam tę książkę w parę godzin i obyło się bez czkawki! Zdążyłam się nawet przez chwilę zastanowić nad dalszymi losami bohaterów – nie liczcie jednak na spoilery! Pewnie wszyscy z nadzieją liczą na to, że Adam i Mia szybko do siebie wrócą, ale zapewniam was – autorka nie idzie w oczywiste rozwiązania.
Dodatkowym smaczkiem jest rozpoczynanie się nowych rozdziałów od fragmentów piosenek napisanych przez Adama po rozstaniu z Mią. Przybliża nam to pogrążonego w rozpaczy mężczyzny i uświadamia, że w wypadku, w którym zginęli rodzice i braciszek dziewczyny, nie tylko ona byłą tą, która straciła wszystko.
Dla kogo jest ta książka? Dla tych, którzy potrzebują jakiejś lekkiej, ale dobrze napisanej lektury na weekend. Przy „Wróć, jeśli pamiętasz” można się zrelaksować, wyłączyć na chwilę mózg z myślenia o pracy, rachunkach do zapłacenia i dziecięcych chorobach. Jednocześnie powieść dostarcza nam kilka refleksji do przemyślenia, choć prawdą jest, że nie zmieni ona naszego życia w znaczącym stopniu.
Moja ocena: 7/10