Spacer w chorwackim miasteczku – Novi Vinodolski.
Miasteczko, w którym się zatrzymaliśmy nie należało do największych. We wrześniu minął też już turystyczny szał i mogliśmy w spokoju delektować się naszymi wakacjami. Pewnego popołudnia postanowiliśmy przejść się do winnicy. Do tej ostatniej ostatecznie nie doszliśmy ale spacer nie okazał się stratą czasu. Obejrzeliśmy chorwackie miasteczko od innej strony – nie od pełnej sklepików plaży, nie od deptaka z restauracjami i straganami z pamiątkami. Tak wygląda prawdziwy Novi Vinodolski.
W górę i w dół. Po schodkach a czasem po skarpach.
To mnie zachwyciło najbardziej. Figi i granaty, winogrona i zioła rosną sobie pięknie i bujnie w każdym ogrodzie.
Odwiedziliśmy też większe miasta, bardziej nastawione na turystykę i tam jeszcze sezon trwał w najlepsze. Nie można było przejść obok restauracji by nie natknąć się na natrętnego kelnera. Było też głośniej i tłoczniej. A my znaleźliśmy spokój i świetną restaurację z chorwacką kuchnią ale tym w innym wpisie.