Mamo, nie bój się dać dziecka do przedszkola.
Robi się jesiennie. Niby został nam jeszcze miesiąc kalendarzowego lata, ale nie oszukujmy się. To koniec wakacji tak naprawdę wyznacza nam zmianę. Wracamy znad morza, żegnamy góry, stoimy w korkach i zaczynamy myśleć o szkole, albo o przedszkolu, bo być może wasze młode zacznie od września adaptację w wybranej placówce.
Sama już ładnych kilka lat temu byłam w podobnej sytuacji. Z moją starszą córką bardzo długo rozmawiałam o przedszkolu i wszystko tłumaczyłam, mimo to nie obyło się bez początków płaczów. Za to Leosia, chociaż młodsza niż Maja, gdy zaczynała przygodę z przedszkolem, zaakceptowała wszystko od razu i całym sercem. A obawy miałam spore, bo zapisaliśmy ją nie we wrześniu tylko w marcu i to dość spontanicznie ze względu na zmianę sytuacji życiowej. Być może właśnie ten spontan ułatwił jej to przejście – we wrześniu jest dużo nowych dzieci, wiele z nich płacze i robi się efekt domina – dzieciaczki, które szły radośnie do przedszkola nie chcą pożegnać rodziców zalane łzami.
Ten wpis nie będzie jednak poradnikiem na temat adaptacji dziecka w przedszkolu. Dużo już na ten temat powstało wpisów na blogach, a nawet całych książek. Nie zrobię wam też tu listy z wyprawką potrzebnych i niepotrzebnych gadżetów – raz, że też są odpowiednie wpisy na blogach. Dwa, że często te wyprawki są bez sensu, bo dużo zależy od przedszkola i jego wymogów np. u Leosi musiałam przynieść tylko szczoteczkę do zębów, bo resztę zapewnia przedszkolę. U Mai za to musiałam zapewnić teczkę na rysunki, plastelinę i inne akcesoria plastyczne i w takim wypadku polecam wam nasze personalizowane naklejki z imieniem i nazwiskiem dziecka.
Ten wpis jest do ciebie Mamo
Gdy moje córki rozpoczynały przedszkolę jakaś część mnie czuła się winna bycia gównianą mamą. Bo przecież głównym powodem tego, że je posyłaliśmy do przedszkola, był mój powrót do pracy. I chociaż wiedziałam, że to bez sensu, to jednak emocje czasem przejmowały kontrolę. Kto wie, może na to wpływ miało to, że sama do przedszkola nie chodziłam i mój pierwszy kontakt z taką placówką była dopiero zerówka? W takich momentach nie miało znaczenia, że dziecko chętnie chodzi do przedszkola, że chce iść „do dzieci”. Że się rozwija – więcej mówi, rysuje, śpiewa piosenki, coraz lepiej mówi po angielsku. Nie, w tych nielicznych momentach czułam, że jestem samolubną mamą, bo „wybrałam” karierę zamiast dziecka, na które przecież zdecydowałam się świadomie. Inna sprawa, że tak jak w przypadku wielu innych mam nie miałam za bardzo wyboru – nawet wybranie prywatnego przedszkola okazało się być bardziej opłacalne dla nas finansowo niż moje zostanie w domu. Smuteczek jednak się pojawiał.
Chciałabym kiedyś móc skierować ten wpis zarówno do taty jak i do mamy. Ja wiem, że dzisiaj tatusiowie też się przejmują. Mój Edwin czasem bardziej przeżywa fikołki naszych dzieci na trzepaku niż ja sama. Wciąż jednak ten społeczny ciężar i oczekiwania względem opieki nad dziećmi leży na barkach kobiety. Nawet jeśli ma wszystko poukładane w głowie i wie, co jest dobre dla dziecka i dla niej, wciąż ktoś wtyka drobne szpileczki: „o, do żłobka dałaś? Zaraz będzie ci chorować, no ale skoro wolisz pracować…”. „Niania? Czy ty na pewno wiesz, co ona robi jak was nie ma. No, ale nie każdemu chce się zajmować swoim dzieckiem, prawda?”.
Także drogie mamy, pamiętajcie: przedszkole jest super i dziecko je pokocha! We wrześniu otrzyj łzę wzruszenia i nie przejmuj się tym, że twoje dziecko zaczyna spędzać czas bez ciebie. W końcu to całkiem naturalny proces 🙂
A jak jednak przedszkole odpuszczasz np. bo urodziłaś drugie dziecko i nie chcesz narażać niemowlaka na tajfun chorobowy (chociaż w powody nie wnikam), to też jesteś spoko mamą i będziesz nią, nawet jeśli jeszcze przez jakiś czas twoim centrum wszechświata będzie dom, butelki i obiadki.
Wszystkie jesteście super <3