Udało ci się urodzić dziecko i przeżyć? Nawet nie wiesz, ile szczęścia miałaś.

Published by Sara on

Bożonarodzeniowe szaleństwo się skończyło. Słucham dziś radia w biurze i obserwuję jak zmienił się zestaw tematów: wyprzedaże, porady dietetyków dotyczące radzenia sobie z niedawnym obżarstwem, małe i duże podsumowania minionego roku. Ja tymczasem piję zieloną herbatę i patrzę sobie na moje dwa skarby: starsza właśnie przebiera Twilight Sparkle, młodsza śpi na moim kolanach. Patrzę na nie i myślę o pewnej kobiecie, która dawno, dawno temu też urodziła dziecko. Tylko nie w szpitalu, nie przy lekarzu i pielęgniarkach. Dziecko, które „owinęła pasami płótna, i położyła w żłobie”. Oczywiście, już tam Ktoś zadbał o to, żeby wszystko skończyło się bezpiecznie, ale ja jednak sobie myślę, co by było gdyby. Gdyby dziecko nie odwróciło się główką do dołu; gdyby zaplątało się w pępowinę; gdyby doszło do jakiegoś zakażenia; gdyby matka się wykrwawiła…

Dorwałam się wreszcie do „Ginekologów” Thorwalda i nie mogę oprzeć się wrażeniu, jak cienka granica dzieli nas, współczesne kobiety, od niebezpieczeństw związanych z porodem. Ktoś powie, że dzieci zawsze się rodziły. Owszem, ale ile noworodków przy tym umierało wraz z matkami, to już inna sprawa.

Jak pisze Thorwald w swojej książce: „Jeżeli poród nie mógł się odbyć całkowicie naturalnie, kobiety nadal umierały lub do kresu swoich dni żyły z porozrywanymi pochwami, kroczami i odrażającymi przetokami między pęcherzem moczowym, odbytem a pochwą, których nikt nie potrafił zszyć”. I nie mam tu na myśli kobiet żyjących w Średniowieczu. Takie sytuacje były normą 200, a nawet 150 lat temu!

Jak wygląda w dzisiejszych czasach badanie ginekologiczne? Kolokwialnie rzecz ujmując „zadzieram kiecę i lecę”, a właściwie wskakuję na fotel. Nie porównałabym tego do kawki z przyjaciółką, ale jest to naturalna sprawa, której nie wolno się wstydzić i tego zamierzam nauczyć moje córki. Tymczasem na początku XIX wieku nikomu nawet się nie śniło, by przeprowadzić badanie na nieubranej kobiecie. Ginekolodzy czołgali się na podłodze, czasem z zawiązanymi oczami by wbrew nauce Kościoła nie narazić swoich oczu na gorszące widoki. Doszło do tego, że w 1859 roku córka królowej Wiktorii wiła się w bólach porodowych w pełnym ubraniu, przykryta kołdrą po samą szyję! „W atmosferze ścisłej tajemnicy, jaka otaczała księcia i późniejszego cesarza Wilhelma II, mnożyły się skargi przeciwko niezdarności Martina (lekarza, który odbierał poród), ale ani jedna nie była skierowana przeciwko sukniom, halkom i pierzynom księżniczki, które w tak znaczącym stopniu przyczyniły się do tak żałosnego zakończenia porodu.”

Do niedawna mogłaś nawet urodzić bez problemu dziecko, ale i tak umrzeć wkrótce po tym na zakażenie połogowe. Częste mycie, skraca życie ale przychodzenie prosto z sekcji zwłok do przyjmowania porodu, to już chyba przesada. W ciągu 60 lat (1850-1910) na zakażenie połogowe zmarło 365 tysięcy kobiet w samych Prusach.

Pod koniec lat 60 urodziła się moja mama – dzięki cesarskiemu cięciu. Tym samym sposobem na świat prawie 30 lat temu przyszedł mój mąż, a następnie dwójka jego rodzeństwa. Dziś toczą się dyskusje czy cięcie na życzenie jest dobre, czy nie ale nikt nie ma wątpliwości, że może uratować życie matki i dziecka. Ile jednak kobiet poświęciło swoje życie, zanim ktoś w ogóle odważył się przeciąć powłoki brzuszne! Chociaż to był dopiero początek, bo często okazywało się, że już za późno. Ewentualnie matka umierała wkrótce po. Doceńmy dzisiaj to, że w razie potrzeby możemy skorzystać z cięcia cesarskiego i nie wyklucza ono kolejnych ciąż.

A co jeśli jednak dzieci nie chcesz mieć? Być może nie czujesz instynktu macierzyńskiego. Albo wolisz robić karierę w korpo lub jeździć po świecie i fotografować wiewiórki. Przeciętna kobieta w drugiej połowie XIX wieku najczęściej przyświecał jeden powód: urodziła już wystarczająca dużo dzieci i kolejne nie pozwoli na utrzymanie starszych, albo po prostu ciąża i poród zabije wyczerpaną matkę. I nie mówimy tu o trzecim, czy czwartym dziecku tylko np. o ósmym. Niestety, antykoncepcja była surowa karana przez władze kościelne. Biedne kobiety próbowały używać trujących naparów, skakały po stosunku próbując wytrzasnąć z siebie spermę. Inne wsuwały w tylną część pochwy kawałek szmatki, buraki lub ziemniaki. Nie dość, że i tak zachodziły w ciążę, to jeszcze często cierpiały na skutek powikłań opisanej tu „antykoncepcji”.

Wilhelm Mensinga, który bardzo współczuł kobietom i chciał im pomóc, wynalazł skuteczne narzędzie służące do zapobiegania niechcianej ciąży. On oraz inne osoby próbujące uświadamiać kobiety zostały ostro potraktowane przez Kościół, który dopuszczał stosunki płciowe jedynie w celu prokreacji, a pessarium stało się zakazanym produktem.

Cytaty i opowieści, które tu przytaczam stanowią zaledwie kilka procent treści książki. Z przerażeniem i fascynacją czytałam o historii walki z rakiem szyjki macicy (pamiętajcie o cytologii, dziewczyny!), o operacjach przetok oraz o walce o bezbolesny poród. Wspominam swoje porody, może nieidealne, pewnie mogłoby być lepsze, ale jednak wszystko dobrze się skończyło. Idąc na salę porodową nie bałam się śmierci; nie musiałam myśleć, że tylko 50% kobiet przeżywa dany zabieg.

Oczywiście, nie znaczy to, że można spocząć na laurach. Fundacja Rodzić po ludzku wciąż ma pełne ręce roboty, bo rodzące w szpitalach są traktowane bezosobowo i bez szacunku. Może jednak moje córki będą mogły nie tylko liczyć na fachową opiekę ginekologiczną. Kto wie, może będą rodzić bez strachu przed bólem?

Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Ginekolodzy” Jurgena Thorwalda.

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x