Cieszę się, że moje dziecko wraca do przedszkola!

Published by Sara on

Dawno, dawno temu musiałam podjąć decyzję, która czeka każdą świeżo upieczoną mamę. Jak długo zamierzam zostać w domu z dzieckiem? Nie wyobrażałam sobie szukać niańki, czy posyłać małej do żłobka (i tak by się to nie opłacało), babcie pracowały. Spędziłam z Mają trzy lata zanim wysłałam ją do przedszkola, a sama rozpoczęłam pracę w rodzinnej firmie. W tamtych czasach nie mogłam zrozumieć, jak kobiety, które wróciły wcześniej do pracy mówiły, że teraz spędzają czas z dzieckiem efektywniej. No, przepraszam bardzo! To ja się całymi dniami w domu i wymyślam kreatywne zabawy, a tu jakaś biznes mamuśka, co to wraca po 17, twierdzi że jej dobrze? Nie na to się umawiałam! Się dziecka chciała pozbyć po prostu!

Na szczęście z czasem nabrałam trochę rozumu i spotkałam się z różnymi sytuacjami, więc teraz daleka jestem od takich kategorycznych sądów – chociaż to temat na inny wpis. Dziś opowiem wam, dlaczego tak bardzo się cieszę, że Maja zaraz wraca do przedszkola po przerwie wakacyjnej.

Towarzystwo rówieśników. Poza przedszkolem bardzo trudno mi to zapewnić. Rzadko na osiedlu spotykamy dzieci w podobnym wieku, chociaż Maja i tak jest otwarta i zagaduje dzieci. Jednak nie mam żalu, że na przykład takie ośmiolatki wolą przebywać w swoim gronie. Odwiedzamy się też z Majkowymi przyjaciółkami, ale odległość robi swoje. Przedszkole daje regularny kontakt z dziećmi na podobnym etapie rozwoju.

Prace kreatywne. Maja uwielbia rysować! Oczywiście, może to robić i robi w domu. Jednak w przedszkolu są panie, które mają jednak więcej pomysłów i doświadczenia niż ja. Może gdybym była skupiona tylko i wyłącznie na dzieciach, to wymyślałabym codziennie inne zadania np. zbieramy kolorowe liście i wyklejamy zwierzątka.

Wycieczki. Przedszkole Mai jest nastawione na edukację kulturalną. Dlatego bardzo często jeżdżą na przedstawienia i koncerty. Do tego dochodzą różne wycieczki tematyczne np. w tamtym roku pojechali do piekarni i piekli bułeczki. Rodzice zabiorą do kina, ale takich dojść, to nie mamy 🙂

Zajęcia dodatkowe. W tamtym roku dzieci z grupy Majki miały każdego tygodnia dwa razy angielski, dwa razy zajęcia korekcyjne, raz rytmikę, a także lekcje z logopedą. Uważam, że to całkiem sporo – dzięki temu, nie czujemy potrzeby posyłać Mai na jakieś zajęcia popołudniami. Chyba, że sama się zainteresuje. Angielski, o którym kiedyś myślałam, odpada.

Rytm dnia. Przedszkole świetnie organizuje dzień. Jest motywacja by rano wstać, do 15 musi być w domu wszystko zrobione -> ja akurat najlepiej działam pod presją i trochę po porodzie zaczął mi się ten dzień rozłazić w szwach. Wiadomo, że ugotowanie obiadu i ogarnięcie mieszkania nie zajmie mi ośmiu godzin – nawet jeśli mam niemowlaka do opieki. Ale wiecie, ten mój macierzyński to nie do końca urlop. W naszej firmie roboty aż nadto więc jeśli tylko mogę staram się usiąść do komputera i coś zrobić. Z Mają w przedszkolu łatwiej będzie znaleźć chwilę, gdy Lea śpi. Nie będą też mnie dręczyły wyrzuty sumienia, że znowu ją sadzam do bajek.

Będę lepszą mamą. Wracamy do naszego wstępu: jak to możliwe by spędzając mniej czasu z dzieckiem być lepszym rodzicem? Oczywiście, nie mówię tu o małych dzieciach – pamiętajcie, że mam pięciolatkę, która sama z siebie chce jechać do babci na weekend i nie potrzebuje tak bardzo mamy we wszystkim. W biurze siedziałam do 15:30, gdy to odbierałam Maję z przedszkola. Następne godziny starałam się poświęcić jej: chodziłyśmy na kulki, na lody, odwiedzałyśmy Prabcię. Bywało, że siedziałyśmy w biurze, ale łatwiej mi było znaleźć dla niej jakieś kreatywne zabawy. Bo skoro już swoje odpracowałam…W domu nieraz miałam wyrzuty, że Maja jest pokrzywdzona. Tu obiad, tam pranie, a za chwilę telefon, że trzeba koniecznie wprowadzić jakieś zmiany w projekcie. Praca w domu ma wiele zalet, ale ten chaos w głowie i brak granic, kiedy ma się przerwę od pracy, jest największą wadą według mnie.

To tylko przedszkole. Maję czeka jeszcze rok beztroskiego przedszkola. Naukę w zerówce rozpocznie za rok. Co to oznacza? A to, że biorąc pod uwagę mój pobyt w domu, córka może swobodnie zostać w domu. Bo ma lekki katarek (zawsze ją wtedy zostawiam w domu, żeby się infekcja nie rozwinęła – tylko raz w życiu brała antybiotyk!). Bo jej się nie chce wstać. Bo ma ochotę zostać ze mną. Bo, tym razem ja, mam ochotę spędzić z nią cały dzień.

Swoją drogą ja jako dziecko zawsze czekałam na wrzesień. Lubiłam tę rutynę, naukę, rówieśników. Wtedy czas z rodzicami (weekendy, wyjazdy) stawał się jeszcze bardziej wyjątkowy. Do dziś miło wspominam wspólne leżenie po niedzielnym obiedzie i oglądanie familijnych filmów. Uwolnić orkę, pamiętacie? 🙂

A jak jest z wami? Myślicie, że przedszkole czy szkoła to zło konieczne? Czy wasze dzieci są z wami w domu, czy może już chodzą do żłobka/przedszkola?

Ps. A Leośka też pewnie będzie ze mną jakieś trzy lata. Jeśli cały mój zarobek ma iść na nianię/żłobek to wolę być z nią w domu.

_DSC8028

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
16
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x