Czas na piknik! Konkurs z Patatoy!

Dziwna rzecz się stała. Odkąd zostałam mamą córki, nauczyłam się więcej o swojej kobiecości niż w całym dotychczasowym życiu. Wystarczy zapytać mojej mamy: całymi dniami grałam w piłkę nożną lub biegałam z dzieciakami od sąsiadów (głównie chłopcami) po drzewach. Nie przeszkadzały mi brudne czy podarte rajstopki. Uwielbiałam oglądać Kapitana Tsubasę, a później Gwiezdne Wojny, Władcę Pierścieni, Asterixa…
Z wiekiem zaczęłam się oswajać z makijażem, czy bardziej kobiecym ubiorem, ale nadal uważałam się za chłopczycę. I co gorsza: byłam z tego dumna! Większość dziewczyn uznawałam za głupie, lepiej dogadywałam się z chłopcami (na poziomie relacji kumpelskich). Myślałam, że to straszne być dziewczęcą dziewczyną. I przyszłą córkę też planowałam tak wychować!

Mama córek
Okazało się to jednak bardzo trudne, bo Maja miała w nosie moje poprawne genderowe plany 😉 Trafił mi się egzemplarz uwielbiający róż, brokat i stereotypowe dziewczęce motywy. W środku zgrzytałam zębami, bo uważam, że Maja cudownie wygląda w szarościach i błękitach, a ona prawie zawsze wybiera wściekłe róże. Jeśli ubranko ma motyw księżniczki/Dory/Peppy – to jeszcze lepiej.
Do tego doszło przymierzanie moich sukienek i szpilek, wymazywanie szminek i podkradanie innych kosmetyków. Klocki i autka są bardzo fajne, ale lalki bądź różowe kucyki są lepsze. Lubi Strażaka Sama, ale jej ulubioną bajką jest Roszpunka (Zaplątani) i Kraina Lodu. Mogłam się buntować, ale po co? Zamiast tego pozwoliłam jej na zapoznanie mnie z tym dziewczęcym światem i wyniosłam z tego wiele dobrego. Z mniejszych spraw, to znacznie lepiej wyglądam pod względem fizycznym – polubiłam malowanie się i nie unikam kosmetyków dla jakiejś zasady. Co ważniejsze, mam też przyjaciółki. Nauczyłam się rozmawiać z innymi kobietami i polubiłam to. Przestałam się w końcu krygować i zamykać w sobie – nawet potrafię zadzwonić do kogoś i tak po prostu pogadać. Pięć lat temu byłam znacznie bardziej zamknięta w sobie i otwierałam się jedynie przy moim mężu. Wszystko to zasługa tej mojej córy, która wprowadziła mnie w kobiecy świat.
Jedną z dziewczęcych zabaw uwielbianych przez Maję jest urządzanie przyjęcia herbatkowego. Często podkradała mi z szafki filiżanki i łyżeczki by następnie z akcentem królowej Elżbiety pytać mnie, czy aby nie chcę mleka do herbatki. Dlatego koszyk piknikowy od Patatoy szybko pojawił się na liście ulubionych zabawek.
Koszyczek przyszedł do nas akurat, gdy pogoda się ochłodziła, a ja męczyłam się ze skurczami przepowiadającymi. Nie miałam siły robić zdjęć, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że Maja bawiła się nim codziennie! Ba, momentami miałam go dosyć, bo ciągle był rozłożony na stole, a ja co chwila musiałam pić wyimaginowaną herbatkę. Miśki i lalki też swoje przeżyły 🙂 Taki drobiazg, a tyle radości! Idealny pomysł na prezent dla dziecka!
Wczoraj jednak wybraliśmy się w odwiedziny do Prabci i postanowiłyśmy przy okazji zrobić sobie piknik w plenerze. Jest też filmik!
Wideło po cichu zapowiada coś nowego na blogu, o czym myśleliśmy od dawna. Tu akurat ja stałam za kamerą i jest beznadziejnie, bo wzięłam nie ten obiektyw, co trzeba. Poprawimy się!
Na naszym fanpage ruszył właśnie konkurs, w którym możecie wygrać taki sam zestaw piknikowy jak ma Maja – zajrzyjcie tu!
Wpis powstał przy współpracy z marką Patatoy.