Sinusoida rodzicielstwa

Published by Sara on

W rodzicielstwie jak w życiu. Czasem wszystko układa się wyśmienicie. Myślisz, że lepiej być nie może, że możesz góry przenosić – albo jak już jesteśmy w temacie rodzicielstwa – że to najlepszy moment na decyzję o drugim dziecku. Jednak jak to w życiu bywa: raz pod wozem, raz na wozie. I jak tak sobie siedzę pod tym wozem i atakują mnie biegające stadami nieszczęścia, to moje uczucie do KoCórki przeżywa wzloty i upadki.

_VNM8250

Nie zawsze lubię KoCórkę. Może po tym zdaniu zaleje mnie fala hejtu. No, bo jak to tak pisać o swoim dziecku?!? Dzieci trzeba kochać, uwielbiać i dbać o nie. I ja się z tym zgadzam ale tak sobie myślę, że jest wielu rodziców, którzy czasem mają ochotę trzasnąć drzwiami, wyjść z domu, może nawet z przekleństwem na ustach ( nie, nadal tego nie lubię ), bo ich kochana córeczka przez cały dzień nie słuchała, uciekała i generalnie nie zbyt była chętna do współpracy.

Nie lubię więc KoCórki, kiedy po przedszkolu nie chce usiąść w foteliku i miota się po całym aucie. Nie zdarza jej się to często ale jeśli już, to wtedy, kiedy na mieście są straszne korki, ja jestem zmęczona i boli mnie głowa a czeka mnie jeszcze wycieczka do drukarni. Nie lubię gdy proszę i tłumaczę by czegoś nie brała, nie ruszała ( ostatnio zgarnęła nożyczki ze stołu – moja wina, bo mogłam schować wyżej ) a ona najpierw ucieka ( z nożyczkami!), a potem rzuca nimi gdzie popadnie. Nie lubię jak wylewa jogurt na świeżo umytą podłogę. Nie lubię,gdy po raz kolejny maże ścianę – na szczęście tylko w jednym miejscu.

Może ktoś napisze – a co będzie jak KoCórka za jakiś czas to przeczyta. Cóż, nic przed nią nie ukrywam. Po powyższych i wielu innych incydentach mówimy jej: kochamy cię ale nie podobało nam się to i to. Albo: było mi przykro, gdy ubrudziłaś podłogę, którą dopiero co umyłam. Staramy się ją uczuć rozpoznać swoje emocje ale też chcemy w niej wykształcić empatię. Czy dobrze robimy? Nie wiem. Może za 10 lat, to KoCórka będzie pisała blog, o tym jak to toksyczni rodzice zniszczyli jej życie. Chociaż weźcie pod uwagę fakt, że trzynastolatki zazwyczaj są skłonne do dużej przesady.

Na szczęście te moje odczucia są sinusoidą i są też na niej zaznaczone piękne momenty. Uwielbiam, jak nad ranem słyszę tuptanie a KoCórka włazi nam pod kołdrę i przytula się do nas. Uwielbiam to, jak mnie pociesza, gdy jestem smutna: no, już nie płacz maluchu, będzie dobrze”. Jest cudowna, gdy puszcza w ruch swoją wyobraźnię i z klocków buduje domy, wozy strażackie, torty, aparaty fotograficzne…Gdy wspólnie tworzymy bajki na dobranoc i odczarowujemy stare baśnie wymyślając Kapturka-KoCórkę i jej przyjaciela Wilka. Uwielbiam jak piszczy, gdy bawimy się w chowanego. Lubię patrzeć jak świetnie dogaduje się ze swoimi kolegami. Jak rozwija swoje zainteresowania. Uwielbiam to, że jest sobą chociaż powoduje to sytuację, których nie lubię – przecież nie można mieć wszystkiego, prawda?

Zanim jednak wpiszecie mnie na listę wyrodnych rodziców, bo Wy nigdy nie doświadczyliśmy tego uczucia, w którym macie po prostu dosyć ( Ha! A nie stracić panowania nad sobą i poradzić sobie z sytuacją, mimo to – how cool is that? ), powiem wam, że jest jedna wartość, która jest stała. Skoro już bazujemy na matematycznych pojęciach.

Tą wartością jest miłość do KoCórki. Kocham ją, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Gdy jest chora a my pół nocy nie śpimy, bo odsysamy smarki i zbijamy gorączkę. Gdy przez cały dzień męczy się z fochem i wszystko jest na nie. Gdy ząbkowała. Gdy się oparzyła i próbowałam ją uśpić jednocześnie trzymając jej kciuk w misce z lodowatą wodą, bo to przynosiło jej ulgę. Gdy jest gorszy miesiąc ( niech żyje własna działalność!) i może nie pójdę do kina ale na jakiś jogurcik, kredki, kolorowanki zawsze znajdę pieniądze. Gdy budziła się o trzeciej w nocy z wielką kupą w pampersie. Gdy przykładałam do piersi liście kapusty i męczyłam się z nawałem. Gdy chodziłam po szpitalnych korytarzu i odmierzałam czas pomiędzy skurczami…

Może nie zawsze jest łatwo, nie zawsze wszystko się układa ale ta miłość do KoCórki i jej do nas wyrównuje wszystkie niepowodzenia i te chwilowe momenty, w których się nie lubimy.

 „Wszystko znosi (…), wszystko przetrzymuje. Miłość nigdy nie zawodzi.”


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
11 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
11
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x