Wrzesień nas przeturlał. Przede wszystkim pod względem rodzicielskim: szkolne i przedszkolne zebrania, uczenie się nowej rutyny (4 klasa!), pierwsze sezonowe przeziębienia. Zajęci też byliśmy różnymi projektami, których owoce będziemy dopiero zbierać w najbliższych tygodniach. Między innymi dlatego było nas mniej na youtubie, czy też w ogólnie ujętych internetach. Plus wolałam jednak skupić się na wyciśnięciu lata do końca, a nie na wpatrywaniu się w ekran laptopa :).
Trafiliśmy na jakieś zagłębie maślaków – niestety, większość robaczywa.Dzielna grzybiarka.Na początku września pojechaliśmy na weekend do Krakowa. Świętowaliśmy koniec wakacji, początek roku szkolnego. Były lody, spacery i moczenie tyłka w hotelowym basenie.Kolory września. Uwielbiam ten moment, gdy zwalniamy wraz z nadchodzącą jesienią.Szybkie śniadanie we dwoje na mieście.Codziennie jesteśmy obdarowywani rysunkami – cudownie jest obserwować, jak L. rozwija swoje umiejętności.Śniadaniowo-lunchboxowe odkrycie września to owsiane placuszki. Zalewam płatki owsiane górskie napojem roślinnym, odstawiam i po czasie uzupełniam mąką i odrobiną siemienia lnianego (mielonego), ścieram też na tarce marchewkę lub jabłko. Gdy używam mleka sojowego nie muszę nawet dodatkowo słodzić masy.Wstali, wsadzili dzieci w auto i pojechali na jarmark szukać prduktów od rolników. Na chleb żytni na zakwasie nie zdążyłam, ale udało się kupić sery, kiszone pomidory i chrzan z czarną porzeczką.I wreszcie jest: złota jesień <3
Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.
Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powoli wychodzę z noworocznego rozmemłania. Wychodzę, bo dzisiaj, wraz z opromieniającym słońcem ziemię, poczułam napływ energii. Przez pierwsze dwa tygodnie miotałam się z kąta w kąt: ogarnęło mnie uczucie, że nowy rok, to nowe wyzwania, Read more…
Coraz lepiej nam idzie wypełnianie świątecznych tradycji. Na przykład ostatni tydzień: byliśmy zajęci, zapracowani, zawaleni zapierdolem – zwał, jak zwał. Chociaż muszę przyznać, że tematy świąteczne stanowiły najmniejsze wyzwanie. Ot, skoczyć na dodatkowe zakupy by Read more…
Dopadła mnie klątwa tytułu! Nie wyrobiłam się z wpisem na ostatni piątek i pomyślałam, że dziwnie byłoby puszczać w poniedziałek coś, co nazywać się ma „słówko na piątek”. Dlatego dzisiaj zapraszam na migawki urodzinowo-przedświąteczne z Read more…