Kwiecień minął nam błyskawicznie! Było trochę ogarniania pracy z dzieciakami siędzacymi w domu, ale było też pracowanie z chatki w Beskidzie. Trochę ciepełka i kwiatów, ale też śnieg i zimny deszcz, bo przecież kwiecień-plecień. Drogi wirtualny pamiętniczku, wklejam kilka kadrów z zeszłego miesiąca.
Trochę koloru na WielkanocWraz ze słońcem wróciły popołudniowe spacery.Raz spacer nad rzeczkąA czasem chodzimy po lesieFaza na kiszonki trwa. W kwietniu przerobiłam kilka główek pekińskiej na kimchi, ale testowałam też nowości z Biedronki – w tej serii pojawiły się kiszone rzodkiewki, bób oraz kalafior. Najbardziej polubiłam właśnie rzodkiewki.Miejska koniczyna w deszczuZielona zupa na przywołanie wiosny: por, bób i ziemniaki w warzywnym bulionie.W czasie załatwiania „spraw” 🙂W łódzkim parku Klepacza znów rozkwitły cebulice <3Spiesząc się na plac zabawW kwietniu i w maju mam zawalony telefon zdjęciami kwitnących gałęzi. Niczego nie żałuję! 😀Niczego! 😀Z ciekawością zamówiłam stripsy roślinne od Roślinny Qurczak. Przypominają te ze znanej sieciówki, a nie było przy ich produkcji zbędnego cierpienia. Będą obserwowała rozwój firmy, bo czas oczekiwania może trochę zniechęcać. Wiecie, jak to jest – gastrofaza dopada niespodziewanie 🙂 A tu już moja polsko-azjatycka wariacja obiadowa: kasza jęczmienna i kimchi smażone z warzywami.Dostaliśmy zaproszenie do Włodawy i nagraliśmy specjalny odcinek z Kasią z Chwyty Dozwolone 🙂 Włodawa to miasto trzech kultur, spodobała nam się ta różnorodność. Więcej będzie we vlogu, bo mamy cel, żeby nie tylko o świadkach nagrywać 🙂Synagoga we WłodawieCudowne dzikie miejsce tuż przy wschodniej granicy.Spontanicznie, korzystając, że w naszym województwie został tydzień zdalnego nauczania wynieśliśmy się w Beskid Niski. Normalnie pracowaliśmy, tylko że zdalnie 🙂 Bardzo jestem wdzięczna, że mieliśmy taką możliwość, ale też przez ostatnie lata czyniliśmy kroki by dojść do takiego momentu.Przedszkola zdalnego nie było, ale Leosia nie narzekała 🙂Taka przerwa między lekcjami <3Ale też nauka przyrody i histori w praktyce – odkrywamy nieznany nam Beskid Niski i poznajemy historię wysiedlonych ŁemkówSymboliczne drzwi do wysiedlonej wsi CzarnePopołudniami wybieraliśmy się na krótkie wycieczki – np. z Folusza wyruszyliśmy do Diablego KamieniaMijaliśmy piękne drewniane cerkwie.Moje hobbity dzielnie dreptały po szlakuI zachwycaliśmy się pustymi terenamiA w drodze do domu poszliśmy na lody w Bieczu – mieście nazywanym „perłą Podkarpacia”
I chociaż majówkę spędzamy w domu słuchając wycia wiatru, to jednak jesteśmy pozytywnej myśli: mamy termin na szczepienie, obostrzeżenia się luzują i w końcu schowam te kurtki zimowe do szafy 🙂
Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.
Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powoli wychodzę z noworocznego rozmemłania. Wychodzę, bo dzisiaj, wraz z opromieniającym słońcem ziemię, poczułam napływ energii. Przez pierwsze dwa tygodnie miotałam się z kąta w kąt: ogarnęło mnie uczucie, że nowy rok, to nowe wyzwania, Read more…
Coraz lepiej nam idzie wypełnianie świątecznych tradycji. Na przykład ostatni tydzień: byliśmy zajęci, zapracowani, zawaleni zapierdolem – zwał, jak zwał. Chociaż muszę przyznać, że tematy świąteczne stanowiły najmniejsze wyzwanie. Ot, skoczyć na dodatkowe zakupy by Read more…
Dopadła mnie klątwa tytułu! Nie wyrobiłam się z wpisem na ostatni piątek i pomyślałam, że dziwnie byłoby puszczać w poniedziałek coś, co nazywać się ma „słówko na piątek”. Dlatego dzisiaj zapraszam na migawki urodzinowo-przedświąteczne z Read more…