Kilka życiowych odkryć i refleksji z okazji 29 urodzin

Published by Sara on

Kilka dni temu usiadłam ze swoim zeszytem i postanowiłam sprawdzić, co się wydarzyło od moich ostatnich urodzin. Mam wrażenie, że ten sezon serialu, w którym gram główną rolą, był bardzo nierówny. Szpitale, stresy, depresja pomieszane z miłymi chwilami i drobnymi sukcesami. Otwieramy moją bombonierkę.

Potrafię sobie zrobić zastrzyk – tak, wiem, wielka mi rzecz. Jednak zeszło mi ładnych kilka miesięcy zanim wreszcie odważyłam się wbić igłę i nie latać, co miesiąc do Edwina po pomoc. I jak zwykle w takich przypadkach bywa, okazało się, że to wcale nie takie straszne.

Domowy chleb, nawet drożdżowy, to zupełnie inny poziom pieczywa – w ramach wiosennego lockdownu wzięłam się za eksperymenty kuchenne. Chleb na zakwasie mi nie wyszedł (może jest to rzecz, którą ogarnę do 30 urodzin), ale drożdżowe bochenki były zacne.

Nie chcę mieszkać w domku za miastem – przynajmniej nie teraz i na pewno nie w najbliższym pięcioleciu. Mam wrażenie, że dla wielu z nas miarą sukcesu jest postawienie własnego domu, no bo jak to tak wynajmować. W tym roku przerabiałam w głowie ten temat – wpis: Dlaczego nie rzucę wszystkiego i nie kupię chatki do remontu

Zawsze można posłuchać Hamiltona – to był kolejny rok, w którym utwory z tego musicalu na zmianę tuliły moje rozdygotane serduszko, to znów motywowały do działania. Hamilton for life.

Można mieć 29 lat i grać w Simsy – Ba, nawet można dojść do tego etapu, że inni wysyłają ci memy i wiadomości związane z grą, bo jesteś pierwszą osobą, która im się z Simami kojarzy.

Można mieć 29 lat i z przyjemnością i z wyboru jeździć z własnymi rodzicami na urlop.

Kapelusz to świetny dodatek – tego lata ukrywałam się przed słońcem, a w planach mam zakup czegoś cieplejszego oraz toczka z woalką.

Przez blisko miesiąc z mniejszym lub większym powodzeniem robiłam za samotną matkę i przedsiębiorczynię – łatwo nie było, ale miło mieć świadomość, że to zrobiłam.

Wybrałam się w podróż z dziećmi w góry – znów, niby nic, ale był to wyjazd bez Edwina wiec znów +15 do pewności siebie.

Polubiłam domowe roślinki.

Slavica to świetna planszówka, szkoda że w tej chwili można tylko polować na używane egzemplarze.

Just Dance też fajna sprawa. Skoro już przy grach jesteśmy, to w lockdownie sprawdziła się i nadal sprawdza ta gra. Ustawiam playlistę intensywne cardio i po pół godzinie padam zlana potem.

Wakacje w Chorwacji muszą być. Bardzo się cieszę, że udał nam się ten wyjazd zrealizować. Spontanicznie i blisko, bo Istria, okupione stresem powrotnym, ale ostatecznie zostają z nami piękne wspomnienia.

Nie muszę zbawiać całego świata. Rzecz, którą odkryłam, a którą wciąż oswajam. Nie muszę angażować się we wszystko i nie będę miała rąk splamionych krwią, jeśli dla odmiany zadbam o swoje zdrowie emocjalne.

Domowy ser paneer robi się bardzo łatwo.

Podobnie jak kimchi.

Dieta informacyjna zdecydowanie powinna zyskać więcej uwagi, wyprzedzając keto, dukana i inne cud formuły.

Gambit Królowej to czyste złoto.

Nadal nie lubię i nie umiem w załatwianie sobie lekarzy.

Categories: Lifestyle

Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x