Dzień 1: wreszcie sprawa się wyjaśnia.

Published by Sara on

Wstajemy wykończeni napędzani zegarem biologicznym. Edwin o szóstej rano wychodzi by dowiedzieć się co z samochodem. Jeździ od mechanika do gumiarza i mamy nadzieję, że dziś uda nam się wyjechać.

Jestem ciągle wykończona i nie umiem się ogarnąć. Dzieci też są w jakimś dziwnym stresowym stanie, ale to nie znaczy, że brak im energii. Ostatecznie mechanik mówi, że możemy jechać i o 15 ruszamy. Lekki stres towarzyszy nam aż do granic Polski. Wiem, że to głupie i irracjonalne, ale mam obawy, że znowu coś się wydarzy. A przecież specjalnie wybraliśmy dłuższą trasę omijajacą felerną drogę w budowie.

Na pierwszej stacji w Czechach stajemy na tankowanie i kolację. Wyciągamy kanapki, curry i kaszę gryczaną. Pozwalam też dziewczynkom się trochę wybiegać. Mam nadzieję, że niedługo żadną i obudzą się dopiero rano. Tutaj kupujemy też winiete na czeskie autostrady (na 1 miesiąc około 440 koron czeskich). Wyjątkowo kupujemy tu też winietę na Austrię. Zazwyczaj za Mikulovem szukamy stacji w Austrii ale tym razem chcieliśmy mieć wszystko z głowy. Winieta na Austrię na 10 dni kupujemy za 11 euro. Mogliśmy kupić taniej, bo za 9.5 w Austrii ale chcieliśmy sobie darować szukanie stacji.

Ostatni krótki postój tego dnia mamy gdzieś koło Ołomuńca, zjeżdżamy na chwilę z trasy i łapiemy promienie zachodzącego słońca.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x