Jak być trochę bardziej #lesswaste tego lata?

Lato! Długie wieczory i ciepłe dni spędzone na plaży nad jeziorem. Lody i gofry pochłoniete na spacerze po mieście i zimne piwko na koniec upalnego dnia. Czas radości i beztroski, ale też czas, gdy dość łatwo naprodukować śmieci. Pomyślałam więc sobie, co mogę zrobić, żeby tego lata żyć trochę bardziej w stylu less waste. I o tym właśnie będzie ten wpis.
Rozmawiałam kiedyś ze znajomą na temat pewnej akcji ekologicznej promowanej przez celebrytkę. Koleżanka rozmieniała się na drobne atakując gwiazdę portali plotkarskich, bo przecież na pewno ona nie żyje tak eko-sreko i coś ma na sumieniu. No, pewnie ma. Mam i ja. I wciąż jest pełno aspektów, które moglibyśmy jako rodzina poprawić. Tylko wiecie, nie chodzi o to, żeby dwie osoby w mieście żyły idealnie, tylko żeby każdy mieszkaniec robił cokolwiek. Choćby to miało być noszenie własnej torebki na zakupy.
Less Waste na lato
Woda we własnej butelce/bidonie etc. – powiecie, że to oczywista oczywistość. Być może, ale to jest właśnie mój cel na lato. Zbyt często kończyło się na kupieniu wody lub napoju w plastikowej butelce, bo dzieci chciały pić. I nie mówię tu o sytuacjach awaryjnych np. gdy ostatnio byliśmy na biegu i wypiliśmy już to, co mieliśmy w naszej butelce, to skorzysaliśmy z podstawionych butelek z wodą. Niestety, bardzo często było tak, że mogłam wziąć wodę do naszych butelek, ale z roztargnienia zwyczajnie o tym zapominałam.

Pożegnanie ze słomkami – w naszym przypadku, to głównie pamiętanie o przekazaniu informacji przy składaniu zamówienia. Niestety, znów zbyt często zajęci rozmową o tym zapominamy. Dobrze, że coraz więcej restauracji rezygnuje ze słomek plastikowych. Wiadomo, że dzieciaki mają ogromną frajdę z picia ze słomki, ale po to właśnie powstają różne alternatywy np. słomki papierowe czy chociażby słomki wielokrotnego użytku (stalowe, bambusowe).
Wiaderko i łopatka z lumpeksu – zestawy do zabawy w piasku dla dzieci łatwo i tanio kupić. Łatwo też zgubić. Ja mam w planach przede wszystkich dokładne przejrzenie koszyków z zabawkami i garażu, bo już wiem, że znajdę tam łopatkę i wiaderko z zeszłego roku. Poza tym często można natknąć się na te zabawki w second handach. A jak już ktoś ma ambicje, że ma być bez plastiku, to może zainwestować w metalowe wiaderko.
Świeże produkty zamiast mrożonek – nie demonizuję mrożonek, bo często ratują nam tyłki, gdy brak czasu na gotowanie a zimą zapewniają zdrową porcję witamin. I sama czasem łapię za pierogi z kapustą i grzybami, gdy już wiem, że z gotowania w danym dniu nici. Jednak teraz, zwłaszcza teraz, sięgajmy po świeże warzywa i owoce. Ostatecznie kiedy, jeśli nie w czerwcu, gdy truskaweczki uśmiechają się do nas z kobiałek. Akurat mam koło pracy maluteńki, lokalny warzywniak – poza warzywami i owocami mają też domowe ciasta, a ich pomidory to mistrzowstwo świata. Z Edwinem od kilku dni przez cały dzień pochłaniamy sałatki pomidorowe lub kanapki z pomidorami.
Sprzątaj po sobie na plaży – a właściwie nie tylko na plaży, ale wszędzie gdzie odpoczywasz, biwakujesz, grillujesz. Takie proste i korona z głowy nikomu nie spadnie, gdy wrzucisz też tę butelkę, która nie była twoja do odpowiedniego pojemnika. Często mamy w szufladach całe zapasy torebek foliowych, które są pozostałością po czasach, gdy jeszcze nie mieliśmy wyrzutów z pakowania do nich produktów. A może ktoś wam, coś przyniósł w takiej torbie? Niektórzy robią z nich worki na śmieci. Można też taką zwinietą reklamówkę z Biedronki wrzucić do torby i plecaka – a potem zebrać do niej śmieci po plażowaniu. W końcu nie zawsze mamy kosz pod nosem.
Na grill i piknik nie bierz plastikowych talerzyków – byłam sobie ostatnio w Carrefourze i mym oczom ukazała się cała półka z biodegradowalnymi talerzykami i sztućcami. Nie interesowałam się za bardzo tematem, bo nie często grilluję. Nie jemy mięsa i chociaż wiem, że wiele rzeczy można wrzucić na ruszt, to jednak nic nie równa się kiełbasce. Spokojnie, są wegańskie i wegetariańskie odpowiedniki – po prostu nie mieliśmy jeszcze w tym roku okazji na odpalenie grilla. Niektórzy radzą osobom, które mają ogród i często urządzają w nim imprezy, żeby zainwestować w jakąś tanią ceramikę zamiast co chwila kupować jednorazowe talerzyki.
Własne przekąski w podróży – ostatnia jestem do rzucania kamieniami w podróżnych kupujących gotowce na stacji paliw. Wiem, jak to jest, gdy nie miało się czasu czegoś przygotować, albo podróż się przedłużyła i jedzenie się skończyło. Z drugiej strony wiem, że lepiej wyjdę na tym, jeśli zaplanuję sobie przygotowanie naszego jedzenia – choćby dlatego, że jednak opcje bezmięsne wciąż są wyjątkami. Chociaż całkiem fajnym rozwiązaniem są dostępne w sklepach sałatki z kaszą i hummusem. No i jak już przy tym szykowaniu jesteśmy, to mam dla was jedno słowo: SŁOIKI. Jako Polka z krwi i kości mam spory zapas pustych słoików w szafce. Słoiki są idealne do trzymania w nich sałatek! A jak ostatnio jechaliśmy w Karkonosze, to zabrałam ze sobą zawekowany warzywny gulasz, który odgrzawiliśmy w naszym wynajmowanym mieszkanu. Tak, tak…Kiedyś się śmiałam z Polaków jeżdżących do Chorwacji z walizką jedzenia. Dziś o dawnym przysmakach mogę zapomnieć (cevapcici i owoce morza), więc chociaż sobie zupkę zrobię. A tak na poważnie, to chętnie porozglądam się za wegetariańskimi opcjami w Dalmacji i potem dam wam znać!
Mój cel na teraz: kupić lub zrobić owijki na kanapki, zamiast owijać je w papier.