Pomidorowa supermoc

Ugotowałam zupę pomidorową. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, okazja też nie była wyjątkowa. Śmiem twierdzić, że przeciętny Polak pomidorówkę zjada raz w tygodniu, prawdopodobnie w poniedziałek, bo to taka zupa „zrobiona z rosołu z wczoraj”.
A przynajmniej moja Babcia Ania, z którą mieszkałam w dzieciństwie taką robiła. W jej wykonaniu zupa rozbełtana była dużą ilością kwaśnej śmietany i podawana z rozgotowanym makaronem. Taka typowa pomidorówka Polską pachnąca. I chociaż wielbiciele makaronu gotowanego al dente pewnie by się wzdrygali na widok tych klusków, to ja potrafiłam wlać w siebie kilka talerzy.
O tym, że pomidorową można przygotować na wiele sposobów dowiedziałam się jako nieopierzona mężatką, gdy stawiałam pierwsze samodzielne kroki w kuchni. Jakoś wcześniej nie miałam potrzeby nauczyć się gotować. Albo byłam skupiona na głoszeniu, albo na maturze, albo na swoim chłopaku. Zresztą wystarczyło, że raz podałam na obiad surowege skrzydełka z kurczaka by darować mi obowiązek gotowania.
No, ale męża to ja chciałam nakarmić! Ze wzgardą podchodząc do typowej pomidorówki zaczęłam eksperymenty kulinarne. Nastał czas zup typu krem, do której można było dać mozzarellę, coby się tak fajnie rozciągnęła w zupie, albo i nie. Można było dodać trochę egzotyki i zaszaleć z mlekiem kokosowym. Można było dać marchewkę i curry, bo w sumie czemu nie. Można było podać ją z ryżem z kalafiora, żeby było modnie i fit.
Ostatecznie odkryłam jaką pomidorową lubię najbardziej: z dobrze podsmażoną cebulką i pasatą w tej szklanej butelce z biedronki, gdy brak ciężkich, dojrzałych pomidorów. Można dodać do niej rosołu z wczoraj, ale zwykły świeży bulion też da radę. I koperku. Koniecznie dużo koperku.
Właśnie taką zupę zrobiłam z wczoraj i moja młodsza córa z ukontentowaniem mlaskała i zachwycała się tą zupą podanej w białej miseczce z Ikei, co to pewnie nie więcej niż 4 zł kosztowała.
„Mamusiu, dziękuję ci za tę pyszną zupkę” – tak, mi to moje dziecię mówiło, chociaż zupa była bardzo prosta i na jurorach z Masterchef wrażenia by nie zrobiła.
Taka zwykła zupa a daje mi moc dawania radości i poczucia bezpieczeństwa. Za 5 lat może nad to pomidorową Lea będzie się żalić na koleżankę z klasy. Za 10 opowie o chłopaku, w którym się podkochuje. Możliwe, że lat 15 sama ugotuje taka zupę. Kto wie, może będzie na studiach i po zimnym dniu spotka się z przyjaciółmi i ich tą pomidorówka rozgrzeje i doda otuchy nabywając tym samym supermoc?