6 rzeczy, które sprawiają, że bycie INFP ssie.

Published by Sara on

Różne quizy i test, to taka fajna zabawa, która z reguły nie przynosi nam nic poza odrobiną rozrywki i zmarnowanym czasem. No, bo serio: „Powiedz nam jaką kanapkę jesz na śniadanie, a powiemy ci jaką postacią z Gry o tron jesteś” raczej nam życia nie naprawi. Chociaż jednak psychologami nie jesteśmy, to jednak uważam, że z tych poważniejszych testów możemy wynieść dla siebie jakąś naukę i być może późniejszą korzyść. Pamiętam jak przeczytałam u Fashionelki o językach miłości i potem razem z Edwinem zrobiliśmy test i faktycznie otworzyły nam się oczy na pewne sprawy.

Dzisiaj odnoszę się do mojego ulubionego testu 16 osobowości, który robiłam już ładnych parę lat temu i który pomógł mi zrozumieć kilka rzeczy. Między innymi to, z czym mam problem i nad czym powinnam pracować. Na przykład jako INFP mam duży problem z prokrastynacją i jest to, coś nad czym muszę panować, gdy jestem w biurze. Test za darmo i to po polsku zrobicie na tej stronie: test 16 osobowości.

Jak się zapewne domyślacie z tytułu tego wpisu, mój typ osobowości to INFP, zwany również pośrednikiem. Trochę nie fair byłoby pisanie o wadach, zaletach i zachowaniach pozostałych typów, ale jeśli chodzi o INFP, to zebrałam swoje doświadczenia i przemyślenia. Być może sami macie taki typ osobowości i dzieki czemu zrozumiecie, nad czym warto by popracować, a może ktoś z waszych bliskich odwala podobne numery i dzięki temu wpisowi będzie wam łatwiej go zrozumieć.

Po pierwsze, beznajdziejnie znosimy krytykę.

No, dobra, jeśli mam być szczera, to nie znosimy krytyki. Jakiejkolwiek. I tu uwaga, ważna rzecz: nie chodzi o to, że uważamy, że jesteśmy najmądrzejsi i nikt nie ma prawa nas skrytykować. Wręcz przeciwnie. Krytykę odbieramy jako ogromną porażkę, bo ktoś najwidoczniej jest z nas niezadowolony. Wejdźmy teraz w buty Sary, typowej INFP: najpierw miałam doła, bo palnęłam gafę a przecież nigdy nie chciałabym nikogo urazić i tak nawalić, więc zaczęłam się tłumaczyć. Potem Edwin powiedział mi, że nie powinnam się tłumaczyć, bo nigdy wszystkim niedogodzę, więc znów czułam, że tym razem zawiodłam męża. Iracjonalne i bez sensu? Zdecydowanie. Niestety, INFP to typowi „people pleasers”, dla których myśl, że ktoś się na nich zawiódł jest wyjątkowo mocnym ciosem.

Dziwnie więc to kontrastuje z tym, że zazwyczaj całkiem dobrze idzie nam pisanie, które jest ściśle związane z krytyką. Zwłaszcza, gdy prowadzisz bloga lub jakoś działasz w mediach: no, nie ma siły, żeby prędzej czy później ludzie nie napisali ci czegoś niemiłego. Pół biedy, gdy to komentarz w stylu: „ty głupia krowo” – wtedy popłaczesz chwilę, przez kilka godzin pomyślisz, że komentujący ma rację i pora rzucić to wszystko w cholerę. Komentarze typu: „zawiodłam się na tobie, bo napisałaś, że (wstaw dowolny kontrowersyjny tematy) – oj, boli, boli straszliwie.

Po drugie, zbyt łatwo się poddajemy.

Mam zaczęte dwie ksiażki. W momencie, gdy napisałam jakieś 20 stron i mniej więcej ułożyłam sobie całość w głowie, odpuściłam projekt. Rzuciłam szkołę muzyczną po czterech latach. Często mam bardzo ambitne plany, które ostatnie porzucam wzruszając ramionami. Ktoś, kiedyś powiedział o INFP, że to typ człowieka, który często wznieca rewolucję, poczym ją opuszcza. Klasyczna Sara – zrób szum, wokół tematu świadków, a potem zajmij się czymś innym. Meeega błąd, bo poruszenie tego tematu zamknęło mi wiele drzwi, więc chociaż mogłam się już w tym wyspecjalizować i zrobić coś więcej niż kilkanaście wpisów na blogu.

Po trzecie, prokrastynacja to nasze drugie imię

Troszkę wiążę się to z niekończeniem zadaniem, ale jednak warto napisać o tym więcej. Jako INFP mam nieustanny makaron w głowie. Pełno rzeczy mnie ciekawi i bez problemu skaczę z tematu na temat. Przykładowo jestem w pracy i mam wykonać jakieś zadanie, ale nagle w radiu słyszę o tym, że mają być wichury. Sprawdzam więc dokładną prognozę pogody i po chwili kończę czytając o Tsunami w 1497 roku w okolicach Darłówka. Kurdę, jak?

Po czwarte, planujemy za dużo lub nie planujemy wcale.

Uwielbiam zapisać wszystko w kalendarzu, robić plany na nadchodzący miesiąc, tydzień i listy zadań na nadchodzący dzień. Potem ich nie kończę, ale co tam – plany były, nie? Myślicie, że te planery w naszym sklepie, to się same z siebie wzięły? 🙂 Chłopaki w pracy już wiedzę, że żaden z nich nie ma prawa zbliżać się do kalendarza trójdzielnego, bo pierwsze co robię po wejściu do biura, zanim jeszcze pomyślę o kawie, to przesuwam okienko z datą.

Gdy mieliśmy w planach wyjazd do Rumunii, przeczytałam kilka przewodników, kilkanaście relacji na blogach podróżniczych i zapisałam pełno Pinów jednocześnie tworząc obszerne notatki w swoim bullet journal.

A potem przychodzi taki moment, że totalnie wszystko zlewamy i po prostu płyniemy z falą. Z jednej przesady w drugą, i tak ciągle, przez ostatnie 28 lat.

Po piąte, nie jesteśmy asertywni i pozwalamy ludziom by robili z nami, co chcą

Taaa…Wiecie, czemu tak naprawdę uwielbiam zakupy przez internet? Oczywiście możliwość złożenia zamówienia, gdy sobie leżę na kanapie w niedzielę wieczorem, a moje dziewczyny właśnie rozwalają mieszkanie razem z koleżankami z podwórka, jest całkiem spoko. Prawda jest jednak taka, że jestem beznadziejna w mówieniu nie. I potrafię odczuwać wyrzuty sumienia, bo jakieś espedientce właśnie to powiedziałam. Jest to też powód, dla którego powinno się mnie trzymać z daleka od negocjacji z klientami. Wystarczy, że ktoś zrobi smutną minkę, że drogo, a ja jestem gotowa dokładać do interesu. A potem Edwin się pyta, dlaczego dałam rabat i patrz punkt 1 – snuję się smutna i zdołowana przez resztę dnia, bo do niczego się nie nadaję.

Po szóste, mamy problem z mówieniem o swoich uczuciach

Dusimy wszystko w sobie aż wyhodujemy sobie całkiem ładną depresję. Dzisiaj potrafiłam przyjść do Edwina i powiedzieć dlaczego jestem smutna, chociaż nie obyło się bez zachęt z jego strony. To jest ogromny postęp jeśli chodzi o mnie, bo przez ostatnie 9 lat wyciągniecie czegokolwiek ze mnie było wręcz niemożliwe. INFP i jego reakcja na smutek i niepowodzenia, to stereotypowe zwinięcie się w kocyk, płacz i ignorowanie świata zewnętrznego.

Z tego wpisu, można by wysnuć wniosek, że INFP to leniwe jęczydupy, które tylko płaczą w kącie zamiast faktycznie coś robić 😉 Może faktycznie trochę tak jest, ale tylko w tych najgorszych momentach. Każdy typ osobowości ma swoje wady, ale też zalety. Tak samo INFP i o tym napiszę wam następnym razem.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x