Wrzesień 2018, podsumowanie miesiąca

Z małym opóźnieniem serwuje wam Last Month. Okazało się, że wejście w szkolną rzeczywistość faktycznie nie jest takie proste. Zanim to jednak nastąpiło udało nam się zakończyć wakacje wycieczką do Warszawy.
Najważniejszym wydarzeniem września było rozpoczęcie nauki przez naszą starszą córkę. Było tak jak się tego spodziewalam: trochę strachu i stresu, łzy wzruszenia, ale ostatecznie po czasie widzisz, że wszystko było tak jak być powinno.
Wrzesień przyniósł nam pierwsze chłodne dni, więc przyszła pora na zupy. Na przykład na wegański rosół. Ja robię ten z Jadlonomi.
Naklejeczki na drzwi lub dzwonek. Wbrew pozorom nie robimy ich ze złośliwości. Po prosto niektórzy nie mają ochoty na wizyty świadków Jehowy, a nie wiedzą jak im powiedziekowac za wizytę. Zwłaszcza, że w perspektywie mają kolejne odwiedziny za kilka tygodni. Naklejka rozwiązuje ten problem.
W połowie września wybraliśmy się z Edwinem na weekend we dwoje do Legnicy.
Chłopaki skończyli kilka ciekawych realizacji. Między innymi litery przestrzenne i taki ciekawy kaseton dla firmy Kandy.
Szkolna rzeczywistość, czyli Majka odrabiająca lekcje. Ja za to wkreciłam się w olejki eteryczne. Mam już ich kilka w domu i z ochotą bawię się nimi.
We wrześniu swietowalismy też urodziny cioci. Zastanawiam się, czy kiedyś znudzi mi się celebracja takich wydarzeń.
Poza olejkami zaczęłam się też interesować kosmetykami domowej roboty. Kupiłam witaminę E, która smaruję skórę pod oczami. Rozpoczęliśmy też już sezon na czytanie książek (latem nie bardzo nam to wychodziło) i zjadanie szarlotek.