Sierpień’18, podsumowanie miesiąca

Zaczynałam sierpień z dołem. Miałam w planach jeszcze jeden wyjazd wakacyjny, czyli nasz wymarzony road trip. Niestety, życie jak zwykle zaskoczyło Sarę, a wbrew temu, co twierdzą hejterzy nie zostałam celebrytką i nie opływam w hajs. Właściwie to się trzeba niezle natyrać, żeby ten hajs mieć na codzienne wydatki. Nie narzekam jednak, tylko spinam zadek i biorę się do pracy. Dałabym tu jakieś hashtagi z motywacją, ale jeszcze zlecą się sterowane botami konta na Instagramie i co ja wtedy zrobię? Znowu się zdołuję, że liczby słabe, ale przynajmniej konto wiarygodne. Jakaś satysfakcja jest.
Czekało więc nas lato w mieście, a mnie zżerała coraz większa złość. Tymczasem okazało się, że ten miesiąc wcale nie był taki zły!
Sierpień był dla nas bardzo aktywym miesiącem. Wróciłam na salsę, pojezdziłam trochę rowerem i poświęciłam dużo czasu na jogę. Edwin z Mają dalej intensywnie pływali na basenie. Chciałabym, żeby we wrześniu dalej udawało nam się tyle czasu poświęcać na ruch.
W sierpniu udało mi się skończyć 3 książki. „Inna dusza” powinna mi się spodobać, ale tylko mnie zmęczyła. „Pamiętnik księżniczki” na początku mnie lekko irytował, ale potem odkryłam ile mam wspólnych cech z autorką i coś się we mnie zmieniło. Widocznie ja sama jestem dla niektórych niesamowicie wkurzająca ze swoją neurotyczną próbą analizowania wszystkiego. No cóż, nie wszyscy muszą mnie kochać.
Wysłuchaliśmy też świetnego audiobooka „Siła nawyku”. Zdecydowanie polecam, bo pozwala zrozumieć dlaczego robimy pewne rzeczy, jak zmienić swoje nawyki, jak działają wielkie firmy i…sekty. Serio, słuchałam i otwierałam oczy szeroko, bo wiele rzeczy u świadków jest podobnych do korporajcynych systemów.
Wybrałam się tez z Mają do kina na „Teen Titans” – film zbiera mieszane recenzje. Jesli uwielbiacie serial, to będziecie bawić się świetnie na seansie, w innym wypadku lepiej sobie darujcie wyprawę do kina. Edwin zabrał mnie też na kolejną część przygód Ethana Hunta, czyli Mission Impossible. Żaden to odkrywczy film, ale w kinie ogląda się to całkiem przyjemnie, jak się zapomni już o wielu logicznych zasad i nastawi się na lekką rozrywkę. Netflix zachwycił mnie w tym miesiącu komedią „Do wszystkich chłopców, których kochałam” i rozśmieszył „Like Father” z moją ulubioną Kristen Bell.
Fajnie było posiedzieć, w piotrkowskim To & Owo i zjeść bezę. A Leosię zabrałam za to do Fabryki (niedaleko dworca) na pyszny, chociaż ciut za słodki deser. Taka mała nagroda za stworzenie nowego planeru miesięcznego z planem lekcji. Tu kupisz planer z planem lekcji.
Polubiłam się ostatnio z Łodzią. Pewnie nigdy nie będę miała z nią takiej chemii jak z Warszwy, ale z racji odległości możemy się przynajmniej lepiej poznać. W czasie jednego z naszych wypadów poszliśmy z dziewczynami do zoo, a potem na obiad do cudnego TakżeTego Wege Bistro. Jedzenie dają smaczne i klimat w lokalu też jest. Zresztą ostatnio mam szczęście do tych wegańskich miejsc w Łodzi. Spokojnie możecie iść z dzieciakami, bo jest super kącik dla najmłodszych. Polecamy!
Końcówka miesiąca upłynęła nam na szykowaniu się do rozpoczęcia roku szkolnego. I nie tylko dla Mai szykowałam wyprawkę. Drukowaliśmy i właściwie nadal drukujemy personalizowane naklejki z imieniem dziecka – są 4 wzory do wyboru i spokojnie możecie je zamawiać. Tymek wrócił ze swoich górskich wojaży i łatwiej nam wyrobić się z pakowaniem 🙂 Tu kupicie naklejki.
A wam jak minął sierpień? Gotowi już na jesień? Pamiętajcie, że właśnie trwa wrześniowe wyzwanie #dobradlasiebie – szczegóły w tym wpisie.