Nie dam się!

Published by Sara on

Narzekałam ostatnio strasznie. Uświadomiłam to sobie przypadkiem, stojąc na światłach i czekając na zielone. Gdzieś mi ta jaźń wtedy odpłynęła i spojrzałam na siebie z boku. I zdałam sobie sprawę z tego, że zrobiłam się straszną zrzędą.

Faktem jest, że przez ostatnie dwa miesiące życie lubiło mi dawać kopa, i to jeszcze przed poranną kawą. W efekcie znów pojawiły się zawiechy, jak w starym windowsie. Ot, tak na przykład sytuacja sprzed kilku dni:

-Wiesz, gdzie moje spodnie? – pyta się mnie Edwin.

Patrzę na niego i nie reaguję. Podobno powtórzył pytanie trzy razy aż nagle się zerwałam i podałam mu…skarpetki. To jedna z wielu podobnych sytuacji ostatnio, a w moim przypadku świadczą one o zbyt dużej dawce stresu i przemęczenia w jednym. I może bym nawet nie dała sobie przyzwolenia na narzekanie, gdyby to było tylko zmęczenie. Ja się jednak czułam rozgoryczona życiem. Chciałam usiąść sobie z kimś i przy winie wyrzucić wszystko, co we mnie siedziało od wielu miesięcy. Nie mogłam jednak tego zrobić bez ryzyka dostania odpowiedniej pieczątki oceniającej mnie. Nie miałam ochoty na morały (ktoś kiedyś miał?), a wiedziałam, że na wsparcie i zrozumienie raczej nie mam co liczyć. I tak się kisiłam w tym sosie zgorzknienia pozwalając sobie na coraz częstsze narzekanie.

A jak mnie wnerwiały gadki motywujące! Pewnie kojarzycie użytkowników Instagrama wrzucających motywujące cytaty i powtarzający, że wystarczy zmienić nastawienie a wszystko się naprawi. Taa…Zacznę spełniać swoje marzenia, gdy już opłacę rachunki, ogarnę mieszkanie, dzieci i uda mi się nie zasnąć na stojąco, co ostatnio zdarza mi się notorycznie.

Wczoraj jednak stojąc na tych nieszczęsnych światłach zrozumiałam, że ci trenerzy rozwoju osobistego mogą mieć trochę racji lub nie, to nie ma znaczenia, ja po prostu chcę przestać stawać  się starą babą. I coś mi wtedy w głowie kliknęło, coś się przestawiło. Nadal jestem zmęczona, nadal zastanawiam się jak mogłabym uprościć, ulepszyć pewne sprawy w swoim życiu i nadal muszę się sporo nauczyć, ale po raz pierwszy jestem w stanie uwierzyć, że pozytywne myśli mogą przyciągnąć pozytywne zmiany. Dziś na przykład otrzymałam dobrą wiadomość, na którą bardzo długo czekałam i której bardzo potrzebowałam.  Nie znam jeszcze tematu za dobrze, ale czuję, że to co w nas siedzi głęboko w środku jest wyczuwane przez innych ludzi. I w pewien sposób odbierają od nas sygnały naszego smutku i gniewu, a przez to nie są zbyt chętni do załatwienia z nami pewnych spraw. Ale może się mylę, może to nie ma znaczenia. Czas pokaże.

Dzisiejszy wpis, to tylko luźny spis myśli, na świeżo. Piszę go bardziej dla siebie niż dla was. Nie chcę się obudzić za kilka lat zachowując się jak nieszczęśliwa pańcia po czterdziestce, gdy tak naprawdę nie będę miała jeszcze trzydziestu lat. Mam 26 lat. Powinnam mieć siłę. Powinnam mieć radość i chęć. Stop! Nie powinnam – ja chcę to mieć. Chcę się cieszyć życiem. Po prostu.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
4
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x