Everyday #2

Przeglądam sobie Instagram przy kawie. Ta pojechała nad morze, ci w góry, a tamci siedzą na Mazurach. Czuję nutkę żalu, bo nam wakacje w tym roku nie wypalą. Firma trochę pokomplikowała nam nasze plany i nie w głowie nam wyjazdy. Jednak moja codzienność nie jest aż tak zła.
Maja często odwiedza Babcię-Prabcię i objada jej ogródek z malin. Czasem skusi się na jakąś kwaśną jeżynę i obowiązkowo podleje kwiaty w ogródku. Uszczupli też babcine zapasy ciasta.
-Co jadłaś u babci?
-A cake.
-Only one cake?
-Yes – po chwili – but a big one.
Weekendy często spędzamy u rodziców korzystając z lata. Dziewczyny leżą na kocu w ogrodzie. Dorośli mają zimne piwo – w moim przypadku jest to zawsze bezalkoholowe, ale ostatnio całą trójką (ja, Edwin i mój brat) skusiliśmy się na zerowego radlerka. Nie mam na co narzekać, chociaż nie ukrywam: marzy mi się jakiś weekend w górach. Albo wypad do Pragi…Albo chociaż pojechać w sobotę popołudniu do Łodzi i zjeść dobry obiad w fajnej knajpie. Takie zachcianki mam po dniach spędzonych z dwójką w domu. Byle do września, bo jak powiedziałam mojemu tacie, teraz zajmowanie się jednym dzieckiem to prawdziwe wakacje!
Dieta mamy karmiącej i wredne pesteczki. Kto oglądał wczoraj Pytanie na Śniadanie, ten wie.
Leośka rośnie jak szalona. Zakochałam się w tym bodziaku z koronką.