Marzy ci się romantyczny weekend we dwoje?

Siedzę właśnie przy komputerze z domową dyniową latte i z rozrzewnieniem wracam do zeszłego weekendu. Razem z mężem wybraliśmy się do uroczej Różanej Rezydencji by po prostu odpocząć i pobyć ze sobą. Po ostatnim tygodniu żałuję, że nie mogę tego wyjazdu powtórzyć dziś: różne zawodowe i osobiste rewelacje mocno popsuły nam nastroje i idealnie wpasowały się w listopadowe zdołowanie – a przecież miałam się nie dać!
Razem z mężem uważamy, że dla zachowania równowagi w małżeństwie trzeba dbać o czas spędzamy tylko we dwoje. W natłoku codziennych obowiązków domowych, dopinaniu umów i prób wyrobienia się przed deadline’em i zakatarzonym dzieckiem łatwo zapomnieć o własnym związku. A to jeszcze w weekend wpadną znajomi, a w niedzielę jedziecie na obiad do teściów. Wszystko to jest bardzo przyjemne, ale na dłuższą metę może sprawić, że zapomnimy kiedy ostatnio tak naprawdę rozmawialiśmy z naszą drugą połówką. Dialogi oparte na pytaniach dotyczących zapłacenia rachunku za prąd, czy odebrania dziecka z przedszkola nie są brane pod uwagę.
Dlatego razem z Muffin Man’em czasem celowo rezygnujemy z jakiegoś spotkania towarzyskiego, albo wysyłamy dziecko do dziadków. Mamy szczęście, bo obie strony (Dziadki i Maja) garną się do siebie i pewnie, gdybym na to pozwoliła mogłabym każdy weekend spędzać bez dziecka. A co robimy, gdy już nam się trafi takie wolne popołudnie? <Bez skojarzeń, proszę!>
Czasem idziemy do kina. Czasem do restauracji. To znów zostajemy w domu i rozkładamy się na łóżku z pizzą i po prostu jesteśmy od siebie. Co jakiś czas lubimy też gdzieś wyskoczyć – zwłaszcza wtedy, gdy codzienność wyjątkowo dobija i potrzebujemy nabrać dystansu, w sensie dosłownym i przenośnym.
To właśnie ten dystans, spokój i cisza zachwyciły nas w Różanej Rezydencji.
Obiekt jest położony w malutkiej wsi pod Żychlinem wśród łąk i pól. Wrażenie odosobnienia maksymalizuje otaczający samą Rezydencję park. Zobacz więcej zdjęć z jesiennego spaceru po Różanym parku.
W kameralnej atmosferze zameldowano nas w Rezydencji, zaproszono na herbatkę i nalewkę na rozgrzanie i zaprowadzono nas do pokoju.
Właściwie nie musielibyśmy wcale wychodzić z naszego pokoju. Ogromny i wygodny materac, miękkie poduszki i polskie wino – nic nam więcej do szczęścia nie było potrzeba. W Różanej Rezydencji dodatkowo panują praktyczne zasady: na śniadanie schodzi się pomiędzy 9 a 11. Spokojnie można się zanurzyć w tej cudownej pościeli i spać do bólu.
Wychodzić jednak od czasu do czasu musieliśmy, chociażby na jedzenie. Gdy rano zeszłam na śniadanie i usiadłam w cudnym zimowym ogrodzie, gdzie otaczały mnie piękne, kolorowe jesienne drzewa, po prostu się popłakałam.

Nie rób zdjęć! Nie umalowałam się!

Śniadanie i cudna zastawa, która skradła moje serce.

Poranki zaczynaliśmy od świeżo przygotowanych soków przecierowych.

Łosoś z karmelizowanymi marchewkami i brokułowym puree .
Skorzystaliśmy też z zabiegów w strefie wellness. Zrelaksowałam się przy pilingu i masaży twarzy i dekoltu, a mąż odpłynął przy masażu ciała. Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i profesjonalizmu pracowników SPA – wyszła na jaw smutna prawda. Przy pracy biurowej, taką jak między innymi my prowadzimy, powinno się z masażu korzystać raz w tygodniu. Niestety, cały ten stres i ciągłe zasiedzenie lokuje się w mięśniach i potem cierpimy.
Kto będzie dobrze się czuł w Różanej Rezydencji?
Przede wszystkim pary – Rezydencja to miejsce na klimatyczny, spokojny weekend we dwoje. Możecie się tam wybrać by świętować rocznicę; mąż może zrobić niespodziankę żonę (kobiety uwielbiają takie gesty), ale po prostu możecie „uciec” w tamte rejony i zapomnieć na chwilę o szarym świecie.
Rezydencja to też świetne miejsce na babski wypad. Równolegle z nami w obiekcie przebywało 5 przyjaciółek. Chodziły razem na kawę, na zabiegi i gadały, gadały, gadały – pobyt w Różanej Rezydencji może być świetną okazją na zacieśnianie więzi albo kameralny wieczór panieński z nutką luksusu. Ja osobiście pomyślałam, że nasz pensjonat jest wprost idealnym miejscem dla matki i córki. Miękkie tkaniny, kwiaty i ciepło spodoba się pewnie każdej kobiecie. Po czasie nawet żałuję, że nie wzięłam mamy zamiast męża – ma ona obecnie dużo stresu i napięć i taki weekend na pewno pozwoliłby zapomnieć o różnych smutkach. Drogie dziewczyny, córki – jeśli szukacie prezentu dla mamy, to zapewniam was – ona na pewno doceni i zapamięta taki weekend! Odpocznie i skorzysta ze wspaniałych zabiegów w SPA. A jeśli pojedziecie razem z nią, to może uda wam się pogadać i odświeżyć waszą więź.
Dziękujemy Różanej Rezydencji za zaproszenie do ich magicznego dworku.
***
Polubiłaś mnie, Sarę Muffinkową? Możesz zrobić coś dla mnie i miłego i na przykład:
- skomentować ten wpis – może masz jakieś uwagi, swoje przemyślenia albo coś ciekawego do powiedzenia?
- zaobserwować Muffinkową rodzinę na Instagramie
- polubić nasz profil na Facebook’u – najlepszy sposób by być na bieżąco i widzieć to, co często nie pojawia się na blogu.