Szaro mi i staro.
Wybrałam się z młodą na poszukiwanie jesiennych kolorów do parku pod Piotrkowem. Miały być kolorowe liście i soczyste barwy. Tymczasem czekało nas sporo chmur, zielona trawa i bure liście. Mai to nie przeszkadzało – przegoniła mnie po całym parku aż dostałam zadyszki! Moja kondycja literalnie nie istnieje – poproszę o jakiś szybki plan ratunkowy w komentarzu.
Tej jesieni kończę 24 lata i przypadkiem w czasie naszego spaceru poczułam się znacznie starsza, stara właściwie. Na ścieżce spotkałyśmy dwóch chłopców; mieli góra siedemnaście lat i powiedzieli mi „dzień dobry”. Och, dobrze wychowani, pomyślisz, a autorka przewrażliwiona. Błąd. To „dzień dobry” było powiedziane nagle, jakby sobie pomyśleli, że oni muszą się przywitać. I głos jakby się zwracali do swojej nauczycielki…Teraz to już tylko siwe włosy i kremy przeciwzmarszczkowe 🙂
Oby październik przyniósł nam dużo koloru!
Ps. „Wyprowadzajcie” dzieciaki na spacery, nawet gdy jest chłodniej. Niech szaleją, biegają i grzebią w ziemi – to nie tylko kwintesencja dzieciństwa, ale też budowanie odporności.