Mali Giganci i Wielkie Rozczarowanie

Wczoraj wieczorem Muffin Man zaproponował obejrzenie najnowszej produkcji TVN: talent show, którego uczestnikami są dzieci. Niezbyt miałam na to ochotę, bo i tak byłam przeciwna zapisywaniu dzieciaków do „Mam Talent”. Jednak leżąc w łóżku, zmęczona po całym dniu, odpuściłam. Muffin Man’owi się upiekło, bo zasnął. Ja nie miałam tego szczęścia i dzisiaj mszczę się recenzją!

se.com
– Jako Rodzic –
Moje złe przeczucia sprawdziły się po występie pierwszej trójki dzieci. Dwóch chłopców energicznie tańczyło hip-hop. Towarzyszyła im dziewczynka, urocza, ale jednak mniej widowiskowa. Do dalszego etapu jurorzy wybrali chłopców. Dziewczynka nie potrafiła utrzymać wymuszonego uśmiechu i polały się łzy. Ja płakałam razem z nią. Zwyczajnie szkoda mi było dziecka, które może nawet z własne woli zostało narażone na potężną dawkę stresu, rozczarowania i krytyki. W pewien sposób jestem w stanie zrozumieć uczestnictwo małych tancerzy lub wokalistów. Dla nich to kolejny etap kariery; są przyzwyczajeni do festiwali i konkurs. Co mają jednak zrobić małe dzieciaki, które dzięki swojemu uroki znalazły się w programie? W końcu i tak przegrają z kolegami, którzy ciężko trenują taniec lub śpiew. A jak zniosą krytykę? Wystarczy wejść na stronę Małych Gigantów na FB. Komentarze niektórych są okrutne. Co gorsza rodzice przegranych dzieci wdają się w dyskusję i obrażają konkurentów. Może pięciolatek nie wejdzie na fejsbuka, ale taki dziesięciolatek? Jak sobie poradzi z uwagami „jest beznadziejny”, „po co go wybrali” i jeszcze gorszymi?
– Jako Widz –
Ten program to jakieś wielkie nieporozumienie. Po pierwsze: jakie były zasady castingów? Kto decydował, do którego opiekuna trafią dzieci? Jaki jest sens w zapraszaniu czterolatków, które skaczą po scenie i mówią wierszyki? I piszę to jako rozkochana w swoim własnym dziecku matka. Uwielbiam, gdy KoCórka robi piruety i śpiewa piosenki. Szczerze? Nie sądzę, by wszyscy moi znajomi uwielbiali patrzeć na moją uroczą córkę. Mnie Mali Giganci po prostu wynudzili. Poza kilkoma fajnymi występami dostał biegające po scenie maluchy i recytacje wierszyków. Prowadzący miotał się między dzieciaki a jurorzy plątali się w swoim uwagach i nawet sami nie wiedzieli, kogo posłać dalej.
Mali Giganci? Nie dziękuję, wolę trzeci sezon House of Cards.