Kaszanka nie wędlina, teściowa nie rodzina?

Published by Edwin on

Sporo się nasłuchałam w życiu o wojenkach między teściowymi a ich synowymi. Usłyszałam też wiele żartów o tych pierwszych, chociaż w tym przypadku przeciwwagę stanowił z reguły zamęczony zięć. Gdy więc przyszedł czas na mój ślub, pod wpływem tych opowieści, byłam odrobinę zestresowana faktem, że moja rodzina się powiększy. W końcu razem z mężem/ żoną przygarniasz braci, siostry, dziadków i wszystkich kuzynów. Któż może bardziej przerazić młodą dziewczynę bardziej niż matka jej ukochanego?

pobrane

Jeśli spodziewacie się w tym tekście opisów kłótni aż do rana, rzucania talerzami i strzelania majestatycznego focha, to trafiliście pod zły adres. Choćbym chciała, to na swoją teściową złego słowa powiedzieć nie mogę. I szczerze mówiąc: nawet nie chcę! Siedząc jednak wczoraj z nią przy stole, pomyślałam sobie, że pewnie wiele z was też odwiedza rodzinę korzystając z wolnych dni. I tak sobie gdybałam, ile z tych spotkań upływa w na prawdę miłej atmosferze. Postanowiłam więc wziąć kilka czynników, na które nie miałam wpływu, a dzięki którym ( jak mniemam ) mogę bez stresu odwiedzać rodzinę mojego męża.

CZYNNIK A – Przykład idzie z góry

Moi rodzice przez prawie 15 lat mieszkali z Babcią, mamą mojego Taty. Przypuszczam, że w ciągu tak długiego czasu na pewno zdarzały się jakieś drobne konflikty. Ja jako dziecko ( a dzieci są bardzo wyczulone na te sprawy ), nie wyczułam żadnych negatywnych wibracji między Mamą a Babcią. Nie narzekały też na siebie wzajemnie. Zanim spotkałam się z żartami o teściowych, wiedziałam, że można lubić swoją świekrę ( używa się jeszcze tego słowa czy już popadło w zapomnienie ).

CZYNNIK B – Maminy Cycu to kiepski kandydat na męża

mother-in-law-memes-3

Nie mam syna. Może nigdy nie będę miała i nie pojmę tej słynnej (mitycznej?) więzi między nim a jego matką. Mam jednak córkę i chociaż kocham ją tak mocno, to nie znaczy, że chcę usuwać sprzed jej nóg każdą przeszkodę. Ma się uczyć domowych obowiązków i praktycznych umiejętności. Nie dlatego by w przyszłości umieć zadbać o męża – może powie nam, że ma ważniejsze sprawy na głowie i małżonek tylko by rozpraszał. Chociaż biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do pięknych sukni, pewnie ciężko będzie jej odpuścić wesele…Mniejsza z tym – cokolwiek się wydarzy w przyszłości – czy będzie sama, czy założy rodzinę – powinna umieć zadbać o dom. I to samo tyczy się panów. Jeszcze żadnemu chłopcu nie zaszkodziła nauka wstawiania prania albo prasowania koszul. W połowie ciąży wylądowałam na dwa tygodnie w szpitalu. Wiecie jak to jest, gdy musisz się martwić o swojego męża – czy sobie jeść zrobi, czy będzie miał czyste ubranie? Nie? Ja też nie, na szczęście.

Drogie mamusie, widzę, że wasi synkowie są słodcy i uroczy. Jednak jak słyszę: „Jak ja przeżyję, gdy go jakaś podła dziewucha zabierze” albo „Żadna nie będzie dla niego dobra”, to mnie nosi. Po pierwsze, to raczej was synuś będzie wybierał więc nie patrzcie na młode dziewczyny jak na chytre manipulatorski i uwodzicielki. Po drugie, jak się synu nauczy, że kanapki można zrobić sobie samemu i mamusia nie zawsze musi podać herbatkę pod nos, to łatwiej mu będzie być dobrym mężem albo ( jak nie założy rodziny ) poradzi sobie, gdy rodziców już zabraknie…

W tym momencie powinnam iść do kwiaciarni i kupić wielki bukiet kwiatów dla mojej teściowej.

CZYNNIK C – Wiek

Wyobraźcie sobie teściową po 60. Ostatni raz miała kontakt z małymi dziećmi jakieś 30 lat temu. Gdy rodzi jej się wnuk, wariuje ze szczęścia. Chce podzielić się z młodą matką mądrymi radami. Nie wie jednak, bo nie zagląda do Internetu, jak bardzo zmieniły się zalecenia jeśli chodzi o żywienie, pielęgnowanie a w końcu wychowanie dzieci. I tak półroczniakowi proponuje się kotleta schabowego; gdy widzi cię w chuście mówi: „nie noś, bo się przyzwyczai”. Straszy klapsami i podtyka cukierki.

Często zdarza się, że to właśnie przez rodzinę ( uwaga: nie tylko męża ) młoda mama szybko przestaje karmić piersią. „Daj mu butlę” słyszy. „Płacze więc na pewno jest głodny”. „Nic nie rośnie a dziecko Krysi, to już 8 kilo waży”. Albo współczuje się mężowi: „No i jak on to zniesie, jak ty tak karmisz”.

Ekhem, jeśli masz skończyć karmić piersią, tylko ze względu na takie gadanie, to weź głęboki oddech i szybko uciekaj na relaksującą kawę z przyjaciółką. Jeśli jesteś niepewna, boisz się konfrontacji, to twój mąż ma właśnie możliwość się wykazać. Uwierz mi, o karmieniu piersią raczej dyskutują kobiety a jak do takiego babińca wkroczy facet i stanowczo oświadczy, że wspiera żonę, że wiecie co robicie – cisza jak makiem zasiał.

Trochę zboczyłam z tematu. Wróćmy więc i wyobraźmy sobie teściową, której najmłodsze dziecko jest starsze zaledwie o 5 lat od twojej pierworodnej. Nie miałam na to wpływu żadnego ale bez wątpienia ułatwia to wiele spraw, bo siłą rzeczy obie jesteście na bieżąco.

Co możesz zrobić Ty?

Może powiecie, że nie każdy miał takie szczęście jak ja. Napiszecie, że wasze teściowe są wredne, wtrącają się notorycznie a mężowie jeszcze stają po ich stronie. I uwierzę wam, bo chodzą po tym świecie na prawdę wredni ludzie. Zajrzyjcie jednak w głąb siebie i odpowiedzcie sobie – czy ja też zawsze byłam fair?

Bardzo łatwo jest palnąć słowa, które kogoś urażą. Sama pewne nieraz powiedziałam coś takiego a przecież nigdy nie miałam na celu, by komuś zrobiło się przykro. Może nie pomyślałam albo nie byłam świadoma pewnych sytuacji. To jak pytanie „a kiedy dzidziuś”, małżeństwa, które jest bezpłodne. A przecież nikt o tym nie wie i swoją ciekawością, życzliwą chociaż może nietaktowną, nie chce się nikomu sprawić przykrości.

Dlatego warto nie brać wszystkiego do siebie, nie przypisywać każdemu negatywnych intencji. Tak samo jak ja bym nie chciała, by ktoś przestał się do mnie odzywać, bo powiedziałam coś źle. Niech już lepiej przyjdzie i powie co mu leży na sercu albo niech zapomni o sprawie.

Zdarza się jednak, że chociaż  staramy się zachowywać  dobre stosunki np.  z teściami, nic nie wychodzi się. Wierzę. Są ludzie, którzy po prostu lubią ranić i wywoływać urazy. Wyciągasz rękę do zgody a tu znów słyszysz na swój temat złośliwe uwagi. Olanie sikiem prostym i zajęcie się swoimi sprawami, to chyba najlepsze rozwiązanie.

Zapomniałam o jednym – masz wpływ na to z kim się zwiążesz. Na etapie poznawania się widać, czy twój wybranek kocha matkę czy może jest ślepo w nią wpatrzony. Mówisz, że nie łatwo to rozpoznać. No, to już po zaręczynach nie powinnaś mieć wątpliwości. Nawet jeśli rodzice dokładają się do wesela – to jest początek waszego wspólnego życia i jeśli nie chcesz barszczyku, to barszczyku nie będzie a narzeczony stanie za tobą murem oświadczając, że tak na prawdę, to on nigdy buraków nie lubił.*

*Kompromisy są wskazane przy tak delikatnych kwestiach jak organizowanie wesela ( w każdej innej zresztą też ). Niech jednak będą one wynikiem waszych wspólnych decyzji a nie podporządkowaniem się synka wizji mamusi.


Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
7
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x