Jak przetrwać jesienną i zimową chandrę?

Published by Sara on

Postanowiłam sobie, że w tym roku będę silna i złego słowa nie powiem na temat listopada, tak jak to zrobiłam w zeszłym roku.  Początki były łatwe. Było ciepło, słonecznie a wolne weekendy spędzałam u rodziny. Jednak od 11 listopada pogoda nie dopisuje, dni wolnych brak, pracy coraz więcej, zdarzają się przeziębienia i inne problemy po prostu zwalają się na moją ( i nie tylko ) przytłoczoną mocna już głowę. Miałam więc się wyżalić, jak to jest źle, szaro, mgliście a poza tym, to strasznie chce mi się spać. Nie zrobię tego jednak a zamiast marudzenia zaserwuje wam kilka rad, jak walczę z tym trudnym okresem w roku.

http://healing.about.com

http://healing.about.com/

Przynajmniej raz w tygodniu muszę się napić gorącej czekolady, w moim przypadku tylko gorzka wchodzi w grę i walczę z Big Muffinem, który próbuje przekonać mnie do mlecznej. Nie doczeka się! Mleczna jest dla zdecydowanie za słodka a poza tym nie działa tak dobrze na organizm jak gorzka. Jak mam wyjątkowo zły humor, to raczę się jeszcze bitą śmietaną ale to już prawdziwa dekadencja i słodka rozpusta.

Najgłębsze doły powoduje notoryczny brak słońca. Niektórzy polecają w tym wypadku solarium. Ja się zwyczajnie boją lamp i nadmiaru UV więc odradzam ten sposób. My z KoCórką staramy się ruszać na powietrzu. O ile tylko nie młoda nie jest chora, to w weekendy dużo spacerujemy. Jeździmy do lasu i biegamy po górkach. Odwiedzamy Babcie i droczymy się z psem. Nie mam czasu w tygodniu ( przyznaj się: przede wszystkim ci się nie chce ) na regularne ćwiczenia, także te weekendowe podskoki i duża dawka tlenu daje mi energii na przetrwanie następnego tygodnia.

Uwielbiam planować wyjazdy i to często ratuje mnie w wyjątkowo parszywy dzień. Aktualnie planujemy wypad na kilka dni ( nie zdradzę wam jeszcze gdzie ). Myśl, że prawdopodobnie za parę tygodni zostawię chociaż na chwilę te wszystkie stresy za sobą bardzo podnosi na duchu. A póki co, kiedy tylko mogę odwiedzam rodzinę na wsi – mała zmiana otoczenia a robi różnicę i poprawia humor.

d7e585c8b18eccfbe6689487747ebbf89513448ed95b48c485221783b08c97ea

Uczę się też odpuszczać. Gdy padam po całym dniu pracy i latania z jednego miejsca w drugie, nie biorę się za pisanie kolejnego wpisu. Nie czytam książki. Trudno, i tak nadrabiam z nawiązką przeciętnego polskiego czytelnika. Jak sobie odpuszczę trochę, bo oczy same mi się zamykają nad książką, świat nie ucierpi. Zapoznaję się z materiałami, których nie mogę odpuścić, z reguły rano, kiedy umysł jest świeży i wypoczęty.

Te zimne dni, to nie czas na odchudzanie. Zwłaszcza jeśli Twoja definicja diety to garść rzodkiewek i kostka twarogu przez cały dzień. Raczę się więc ciepłymi zupami, gulaszami i eksperymentuję z kuchnią polską. Dwa słowa: kiszona kapusta i wszystko co może z niej powstać. W myśl odpuszczania pozwalamy sobie na zamawianie obiadów do pracy. Trudno, nie zawsze mam czas a znalazłam lokal, gdzie dają jeść smacznie, zdrowo ( efektów ubocznych – brak ) i tanio. Trochę ich musiałam tylko skrzyczeć, bo dostawa im szwankowała…

Na koniec coś, co przychodzi mi najtrudniej: wcześniejsze wstawanie. Dni są coraz krótsze a prawda jest taka, że bardzo potrzebujemy dziennego światła. I chociaż ochoty nie mam, to nawet w niedzielę nie wyleguję się do 10, tylko odsłaniam rolety i zaczynam nowy dzień.

A jakie są Wasze sposoby na zimową depresję? 

 


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
12
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x