Nie znoszę chińszczyzny!

Published by Sara on

Nie znoszę chińszczyzny i nie mam tu na myśli kurczaka w sosie słodko-kwaśnej. Wręcz przeciwnie, lubię kuchnię chińską i boleję, że składniki do potraw pochodzących z państwa środka są albo drogie albo trudno dostępne. Nie mam też nic przeciwko samym Chińczykom. Ba, gdybym miała taką możliwość chętnie przeleciałabym się do Pekinu. Czym więc jest tytułowa chińszczyzna? Cofnijmy się w czasie do roku 2011.

Lato, jestem w 7 a może w 8 miesiącu ciąży. Wielka i spuchnięta marzę o porodzie. Razem z przyjaciółmi urządzamy wycieczkę nad Solinę. Jest fajnie, ładnie. Siłą rzeczy szukam rodzin z dziećmi i wodzę za nimi wzrokiem w kierunku…okolicznych straganów. A na straganach mamy: wiatraczki, plastikowe tandetne zabawki, koszulki z durnymi napisami, podusie nawiązujące do Soliny jedynie napisem i wiele innych. Dzieci ciągną rodziców w te przybytki kiczu a rodzice kupują, żeby mieć spokój chociaż wiąże się to z wyraźnym przepłaceniem za produkt.

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką komercją. Rok później odwiedziliśmy Krupówki i spotkaliśmy się z tym samym procederem. Zresztą, wystarczy byle impreza w plenerze i już pojawiają się stoiskami z chińską ( azjatycką?) tandetą. Zamiast wspierać dobre produkty i lokalnych twórców, kupujemy dzieciom bezwartościowe zabawki,  o których i tak zapomną.

Ostatnio bardziej skłaniam się ku poglądowi, by z wyjazdów przywozić zdjęcia i wspomnienia a ewentualne pamiątki kupować jedynie najbliższym, którzy czekają na nas w domu. Swoją drogą, co przywieźć z Chorwacji? Fajnie, jeśli produkt nawiązuje do lokalnej kuchni. Do dziś pamiętam, jak ciocia z wycieczki do Rzymu przywiozła mi ser – słony był okropnie ale jak fajnie się go jadło. Z Budapesztu dostałam paprykę słodką a z Wiednia tradycyjne Mozartkugel. Gdy jadę w góry przywożę tradycyjny oscypek etc.

A co z marudzącymi dzieciakami? Jeśli się poszuka, można znaleźć wartościowy produkt nawiązujący do danego miejsca. KoCórce z Poznania przywieźli kolorowankę o poznańskich zabytkach stworzoną przez lokalną autorkę. Podobało się ( już cała jest pomazana ) a może i jakieś informacje zostaną jej w główce.


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
13
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x