Impreza w stylu mezze!

Published by Sara on

W moim mieście knajping ogranicza się w sumie do pizzy i sushi, więc zawsze gdy tylko wybiorę się poza swoje zadupie do większej metropolii, z rozkoszą odwiedzam restauracje, które karmią mnie różnorodnością. Naszą rocznicę właśnie tak spędziliśmy – zajadając się w łódzkim Tel Avivie deską mezze. I dlatego to mezze wybrałam jako bazę wyjściową na urodziny mojej córki. Jest lato, jest gorąco i po co grzać rosół skoro zamiast tego można zastawić stół różnymi pysznościami, pachnącymi czosnkiem i kolendrą?

Był też tort 🙂

Wegetariańskie urodziny w styli mezze

Zacznę od gotowców, bo to w sumie najłatwiejsze do ogarnięcia:

  • oliwki z czosnkiem (kupione w Biedrze w ramach tygodnia greckiego)
  • pikle z rzodkiewki (Biedra) i ostre papryczki (również Biedra)
  • winogrona 😉
  • hummus (wiem, że hummus można łatwo samodzielnie zrobić ale łatwo też go kupić – wybrałam inną pastę do zrobiena od podstaw)

Sałatka z pomidora, ogórka, czosnku i kolendry – prościzna: pomidora i ogórka kroimy, polewamy oliwą, dodajemy wyciśnięty ząbek czosnku i świeżą kolendrę. Solimy i pieprzymy jak lubimy.

Muhammara – drodzy państwo, ta pasta jest wybitna a przy tym prosta i jeśli tylko ogarniemy logistycznie wcześniejsze upieczenie papryki, to robi się ją błyskawicznie. Zdecydowanie dołącza do naszych imprezowych pewniaków. Przepis, z którego korzystałam: muhammara.

Pieczony kalafior – ja to jestem prosta dziewczyna i wielką miłością darzę zwykły, czysty i biały kalafior gotowany i posypany bułką tartą albo pod beszamelem, ale czemu by tak go od czasu do czasu nie podkręcić? Pieczony kalafior to prościzna, z daleka wygląda jak udka z kurczaka i dobrze smakuje. Niektórzy pieką go w całości, ale osobiście za wygodniejsze uważam rozdzielenie go na mniejsze różyczki. Nie wrzucam przepisu, bo robię na oko, ale pełno receptur znajdziecie w internecie. Ja swój kalafior nacieram mieszanką oliwy, sosu sojowego, harrisy i do tego koniecznie łyżeczka jakiegoś słodziwa. Piekę około 40 minut.

Batata Harra – libańskie ziemniaczki z twistem

Maja pokochała je tak bardzo, że zrobiłam je dwa razy pod rząd! Inni też nie narzekali. A są to zwykłe pieczone ziemniaczki, ale dzięki tajnej procedurze przenoszą nas w smakowy kosmos.

Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Nacieramy oliwą, solimy i pieprzymy. Pieczemy 40 minut w 200 stopniach. Następnie przekładamy kartofelki na rozgrzaną patelnię i smażymy 15 minut, żeby się zrobiły chrupiące i doszło to, co ewentualnie w piekarniku nie doszło.

W międzyczasie robimy sos: znów oliwa, ząbki czosnku (minimum 3), słodka papryka, sos sojowy i garść świeżej posiekanej kolendry. Wyłączamy palnik i na patelnię wlewamy nasz sos obtaczając w nim ziemniaki. I już. Specjalnie nie podaję proporcji, bo wszystko to kwestia waszych prefernecji. Śmiało można dodać trochę harrisy lub chilli i wtedy ziemniaczki będą ostrzejsze. U nas to Majka obiera i wyciska czosnek więc zazwyczaj leci z 5 ząbków, bo ma dziewczyna rozmach 🙂

Chlebki naan – technicznie powinna być pita, ale pity jeszcze nie robiłam, a chlebki naan ogarniam nie myśląc o tym. Moje nie są wegańskie, bo wlatuje jogurt i jajko, ale lubimy ten przepis.

Oczywiście nasze menu to tylko część tego, co można zrobić. Można ukręcić domowy hummus, można utoczyć falafelki, można zrobić orientalne marchewki, podać na stół aioli…no generalnie jest zabawa i jest jedzenie.

Najważniejsze, że goście wyszli najedzeni i główna bohaterka ze smakiem zajadała ziemniaczki 🙂


Sara

Na co dzień szczęśliwa żona i mama Mai i Lei, które są uczestniczkami wielu wydarzeń z tej strony. Zawodowo spełnia się jako account manager i copywriter. Na swoim blogu uchyla wam rąbka tajemnicy swojego prywatnego życia oraz dzieli się tym co powinno was zainteresować.

Otrzymuj powiadomienia o komentarzach w tym poście
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
2
0
Przejdź do komentarzy i proszę zostaw swój.x